"To unikatowy przedmiot, swego rodzaju relikwia żołnierza. Mamy w naszych zbiorach buciki Danuty Siedzikówny 'Inki', mamy mundur majora Hieronima Dekutowskiego 'Zapory', a teraz mamy pistolet Józefa Franczaka 'Lalusia', co jest niezwykle ważne i cenne w naszej kolekcji" - powiedział Polskiemu Radiu wicedyrektor muzeum przy Rakowieckiej Jacek Pawłowicz. Jak dodał, muzealnicy planują dalsze poszukiwania artefaktów związanych z podziemiem. Celem działań będą ponownie Lubelszczyzna a także Pomorze.
Wraz z Jackiem Pawłowiczem i profesorem Piotrem Niwińskim pistolet odnalazł syn "Lalusia" Marek Franczak. Jak relacjonował, poszukiwania trwały około dwóch lat i zakończyły się sukcesem we wsi Wygnanowice na Lubelszczyźnie.
"Najpierw były przydomowe studnie, szukaliśmy magnesami. Później umówiliśmy się i spytałem kuzynkę o zgodę na poszukiwania w jej domu. Zgodziła się i zaczęliśmy szukać, brudni, zakurzeni, w końcu się udało - mocniej odciągnęliśmy parapet i się znalazł. Pistolet był naoliwiony, zawinięty w szmatę" - opowiadał Marek Franczak. Po ujawnieniu broni na miejsce wezwano policję.
Józef Franczak rozpoczął walkę o wolną Polskę we wrześniu 1939 roku. Bił się z Sowietami, został wzięty do niewoli, skąd udało mu się zbiec. Swe działania kontynuował w AK-owskiej konspiracji, a po wojnie przez 18 lat w strukturach antykomunistycznego podziemia. Był podkomendnym majora Hieronima Dekutowskiego "Zapory" a następnie kapitana Zdzisława Brońskiego "Uskoka". Nie skorzystał z kolejnych amnestii ogłaszanych przez komunistów.
W akcję rozpracowania Józefa Franczaka "Lalusia", który od 1953 roku ukrywał się samodzielnie, zaangażowano ponad 100 osób, w tym blisko 30 tajnych współpracowników i informatorów. Ostatecznie 21 października 1963 roku "Laluś" poległ w walce z funkcjonariuszami SB i ZOMO w Majdanie Kozic Górnych. Uroczysty pogrzeb Józefa Franczaka odbył się w 2015 roku po tym, jak na Lubelskim Uniwersytecie Medycznym odnaleziono czaszkę partyzanta. Wcześniej jego szczątki rodzina mogła pochować dopiero w latach 80.