IO w Paryżu: Francję ogarnęła „Marchand-mania”
Na igrzyskach w Paryżu zachwyt nad pływakiem Leonem Marchand. Francuz dokonał wczoraj historycznego wyczynu, bo odniósł dwa zwycięstwa w trakcie tej samej sesji finałowej i ma już na koncie trzy medale na igrzyskach. Nad Sekwaną zapanowała „Marchand-mania”
Francuscy komentatorzy mówią, że takich nastrojów wśród kibiców nie było od czasu historycznego sukcesu Trójkolorowych w finale piłkarskiego mundialu w 1998 roku. Największe emocje wzbudził wyścig na 200 metrów w stylu motylkowym, bo Léon Marchand wyszedł na prowadzenie na ostatnich metrach. Komentatorzy i kibice na trybunach Areny La Defense oszaleli ze szczęścia, ale fala euforii ogarnęła też inne olimpijskie areny. Na hali Grand Palais przerwano zawody szermiercze, bo francuscy kibice, którzy śledzili wyścig Leona Marchand w telefonach, zaczęli świętować jego sukces. Okrzyki „Léon, Léon” pojawiły się też na stadionie w Lyonie, gdzie rozgrywany był mecz olimpijskiego turnieju piłkarskiego. Niektórzy kibice śpiewali francuski hymn, zastępując słowa refrenu „marchons, marchons” - czyli „marsz, marsz” - nazwiskiem „Marchand”.
Francuskie media porównują 22-letniego pływaka z Tuluzy do legendy tej dyscypliny Michaela Phelpsa. „Gigant”, „król”, „legenda” - takie tytuły pojawiają się na pierwszych stronach niemal wszystkich gazet, które piszą o rodzącej się we Francji „Marchand-manii”. To nie koniec szalonego tygodnia Leona Marchand. Francuz ma jeszcze szanse na dwa medale. Powalczy o nie jutro i w niedzielę.
Francuskie media porównują 22-letniego pływaka z Tuluzy do legendy tej dyscypliny Michaela Phelpsa. „Gigant”, „król”, „legenda” - takie tytuły pojawiają się na pierwszych stronach niemal wszystkich gazet, które piszą o rodzącej się we Francji „Marchand-manii”. To nie koniec szalonego tygodnia Leona Marchand. Francuz ma jeszcze szanse na dwa medale. Powalczy o nie jutro i w niedzielę.