Śmierć Adama Pieszczuka. Trwa prokuratorskie śledztwo, poszukiwani świadkowie
Prokuratura Rejonowa w Opolu prowadzi śledztwo ws. śmierci niepełnosprawnego Adama Pieszczuka. Były radny Opola w nocy z 8 na 9 września bawił się w klubie Kubatura. Doznał urazu po upadku. Śledczy sprawdzają, jak do tego doszło. Rozpoczęli postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci.
Adam Pieszczuk już w przeszłości bawił się w Kubaturze bez opiekunów i nigdy nie było żadnych problemów.
W nocy z 8 na 9 września wybrał się samotnie do klubu. W pewnym momencie, zgodnie z jedną z wersji, nieznany mężczyzna pochylił się nad nim i prawdopodobnie chwycił za rączkę jego wózka inwalidzkiego. Po chwili obaj się przewrócili. Pozostali imprezowicze szybko podnieśli Adama Pieszczuka i posadzili go na wózku.
Były radny przez kilkadziesiąt minut był jeszcze w klubie. Potem pojechał taksówką do domu. Chwilę po godzinie 2:00 karetką został odwieziony do szpitala przy ulicy Wodociągowej. Tam zdiagnozowano u niego krwiak nadtwardówkowy i w trybie pilnym został przewieziony do szpitala na Witosa. O 3:35 został przyjęty, kilkanaście minut później trafił na stół operacyjny z bezpośrednim zagrożeniem życia. Lekarze operowali go wiele godzin, bezskutecznie. Adam Pieszczuk zmarł.
- Prokuratura Rejonowa w Opolu wszczęła postępowanie w tej sprawie 14 września - mówi Stanisław Bar, rzecznik prokuratury. - W ramach tego postępowania została zlecona opinia biegłych z zakresu medycyny sądowej, której wyników jeszcze nie znamy. Nadto został zabezpieczony monitoring z klubu Kubatura. Również przesłuchiwani są świadkowie, którzy byli obecni na miejscu w trakcie tego zdarzenia - mówi prokurator Bar.
- Postępowanie toczy się w sprawie, a to oznacza, że nie ma zidentyfikowanej osoby, która miałaby dopuścić się tego czynu - mówi pełnomocnik rodziny pokrzywdzonego, Wojciech Wójcik. - Są poszukiwani świadkowie. Przesłuchano osoby, które mogą mieć wiedzę na okoliczność tego postępowania. Sekcja zwłok została przeprowadzona. Teraz zakład medycyny sądowej ma sporządzić protokół, wyjaśnić przyczynę i okoliczności śmierci Adama Pieszczuka. Zapis z monitoringu został zabezpieczony i będzie przedmiotem analizy przez policjantów - dodaje mecenas Wójcik.
- My chcemy poznać prawdę, jak do tego wypadku doszło - mówi Anna Czyrska, znajoma i jedna z opiekunek Adama Pieszczuka. - Na monitoringu z klubu widać jak Adam upada z wózkiem. Poszukujemy mężczyzny, który był bezpośrednio zamieszany w upadek Adama. Ponadto szukamy osób, które Adama pozbierały oraz wszystkich świadków tego zdarzenia - dodaje Czyrska.
Przedstawiciele Kubatury zaznaczają, że nie wezwali pogotowia na miejsce, bo nie wiedzieli, że doszło do jakiekolwiek wypadku z udziałem Adama Pieszczuka.
- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby wyjaśnić tę sprawę - mówi Dawid Błaszczykowski z Kubatury. - Zaprosiliśmy siostrę pana Adama, aby pokazać nagrania z monitoringu. Monitoring oczywiście został przekazany policji. Jeżeli tylko będziemy mogli pomóc w jakiś sposób, to na pewno to zrobimy. Zresztą mogę powiedzieć, że pan Adam był częstym gościem naszego klubu i bardzo dobrze się u nas czuł. Także, tym bardziej zależy nam na tym, żeby wyjaśnić tę sprawę - dodaje Dawid Błaszczykowski.
Bliscy Adama Pieszczuka proszę osoby, które były świadkami tego zdarzenia o zgłoszenie się na policję.
W nocy z 8 na 9 września wybrał się samotnie do klubu. W pewnym momencie, zgodnie z jedną z wersji, nieznany mężczyzna pochylił się nad nim i prawdopodobnie chwycił za rączkę jego wózka inwalidzkiego. Po chwili obaj się przewrócili. Pozostali imprezowicze szybko podnieśli Adama Pieszczuka i posadzili go na wózku.
Były radny przez kilkadziesiąt minut był jeszcze w klubie. Potem pojechał taksówką do domu. Chwilę po godzinie 2:00 karetką został odwieziony do szpitala przy ulicy Wodociągowej. Tam zdiagnozowano u niego krwiak nadtwardówkowy i w trybie pilnym został przewieziony do szpitala na Witosa. O 3:35 został przyjęty, kilkanaście minut później trafił na stół operacyjny z bezpośrednim zagrożeniem życia. Lekarze operowali go wiele godzin, bezskutecznie. Adam Pieszczuk zmarł.
- Prokuratura Rejonowa w Opolu wszczęła postępowanie w tej sprawie 14 września - mówi Stanisław Bar, rzecznik prokuratury. - W ramach tego postępowania została zlecona opinia biegłych z zakresu medycyny sądowej, której wyników jeszcze nie znamy. Nadto został zabezpieczony monitoring z klubu Kubatura. Również przesłuchiwani są świadkowie, którzy byli obecni na miejscu w trakcie tego zdarzenia - mówi prokurator Bar.
- Postępowanie toczy się w sprawie, a to oznacza, że nie ma zidentyfikowanej osoby, która miałaby dopuścić się tego czynu - mówi pełnomocnik rodziny pokrzywdzonego, Wojciech Wójcik. - Są poszukiwani świadkowie. Przesłuchano osoby, które mogą mieć wiedzę na okoliczność tego postępowania. Sekcja zwłok została przeprowadzona. Teraz zakład medycyny sądowej ma sporządzić protokół, wyjaśnić przyczynę i okoliczności śmierci Adama Pieszczuka. Zapis z monitoringu został zabezpieczony i będzie przedmiotem analizy przez policjantów - dodaje mecenas Wójcik.
- My chcemy poznać prawdę, jak do tego wypadku doszło - mówi Anna Czyrska, znajoma i jedna z opiekunek Adama Pieszczuka. - Na monitoringu z klubu widać jak Adam upada z wózkiem. Poszukujemy mężczyzny, który był bezpośrednio zamieszany w upadek Adama. Ponadto szukamy osób, które Adama pozbierały oraz wszystkich świadków tego zdarzenia - dodaje Czyrska.
Przedstawiciele Kubatury zaznaczają, że nie wezwali pogotowia na miejsce, bo nie wiedzieli, że doszło do jakiekolwiek wypadku z udziałem Adama Pieszczuka.
- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby wyjaśnić tę sprawę - mówi Dawid Błaszczykowski z Kubatury. - Zaprosiliśmy siostrę pana Adama, aby pokazać nagrania z monitoringu. Monitoring oczywiście został przekazany policji. Jeżeli tylko będziemy mogli pomóc w jakiś sposób, to na pewno to zrobimy. Zresztą mogę powiedzieć, że pan Adam był częstym gościem naszego klubu i bardzo dobrze się u nas czuł. Także, tym bardziej zależy nam na tym, żeby wyjaśnić tę sprawę - dodaje Dawid Błaszczykowski.
Bliscy Adama Pieszczuka proszę osoby, które były świadkami tego zdarzenia o zgłoszenie się na policję.