Najpierw myślałem, że ten plakat jest fejkiem? Nie chciało mi się wierzyć, że wytrawni misjonarze Onetu, jednego z większych polskich portali należących do Niemców, polecieli aż tak nieporadną propagandą. To głupszy stereotyp niż ten, którym niemieckie media operowały w latach 90. , gdy pokazywały w każdym reportażu z Polski tę samą obowiązkową furmankę z rozmemłanym woźnicą. Na dodatek klasyczna autopułapka. Esencja stygmatyzowania, kliniczna jazda stereotypem w wykonaniu tych, którzy rzekomo ze stereotypami walczą. Przesłanie toporne jak krzyżacki topór, a forma w sam raz dla afektowanych leminżyc w wieku licealnym i emerytowanych milicjantek, które porzuciły marksizm i przeszły tolerancję.
No więc najpierw sądziłem, że to blaga, kolejny dowcip, kolejny numer wykręcony euro-lewicy przez polski prawicowy Internet, który, jak wiadomo, w ostatnich latach podciągnął się informatycznie i humorystycznie na dość wysoką półkę. Innymi słowy, ponura przez lata prawica zaczęła tryskać wyrafinowanym humorem. Ale niestety (a może „stety”), okazało się to prawdą! Ten cudaczny mural jest pomysłem Onetu. Potwierdził to na stronie portalu sam jego dyrektor programowy, redaktor Bartosz Węglarczyk, niegdyś gwiazda Gazety Wyborczej i TVN.
- Od 100 lat jesteśmy wolni i tylko od nas zależy czy będziemy się spierać, czy rozumieć – tłumaczył sens muralu Węglarczyk. - To właśnie jest główny przekaz naszej najnowszej kampanii. Dlatego zamiast o swoich zaletach, jak to się zwykle robi w reklamie, mówimy o Polsce, wolności i jedności – dodał.
A ja dodam, że przy okazji mógłby być jednak dyrektor Onetu bardziej ścisły historycznie, gdyż w tym niepodległym stuleciu prawie połowa czasu została zmarnowana na nadwiślańską wersję komunizmu, gdzie niepodległość była taka trochę na niby. Owszem, celebrujemy obecnie rocznicę odzyskania niepodległości, nie znaczy to jednak, że ona przez te sto lat trwała i kwitła. Ale ok, umówmy się, że dla konsumentów Onetowych treści sporządza się wersje historii Polski skrócone i dużo prostsze, takie gorące kubki wiedzy o kraju.
Nie sposób jednak nie zauważyć, jak bardzo karykaturalnie brzmią słowa o konieczności jedności Polaków wypowiadane pod muralem, który odnosi się do społecznych podziałów, jakich w Polsce nigdy nie było, nie ma i pewnie nie będzie. Jest on malowidłem od czapy, czystą abstrakcją (żeby nie użyć słowa „skłamaniem”), gdyż nie ma żadnego w Polsce uzasadnienia: ani demograficznego, ani kulturowego, ani obyczajowego, ani nawet psychologicznego. To jakby narysować na murze fokę w objęciach eskimoskiego myśliwego i napisać „Zgoda buduje, a Polska jest jedna”.