- Czesi mnie polubili, bo znam ich język, historię i zwyczaje. To zresztą wskazówka dla cudzoziemca w każdym kraju, a wbrew pozorom język czeski wcale nie jest łatwy, ma skomplikowaną gramatykę – mówi Remigiusz Kamiński, tłumacz języka czeskiego, znawca fortyfikacji i członek czeskiego regimentu zlatohorskiego wojsk rekonstrukcyjnych
Remigiusz Kamiński nauczył się języka czeskiego służąc przez lata w Wojskach Ochrony Pogranicza w Karkonoszach, na granicy, u podnóża Śnieżki. Z czasem właśnie Czechy stały się ulubionym miejscem turystycznych wypadów, a najbardziej pociągają go górskie wędrówki i zwiedzanie małych miasteczek – najlepiej wczesnym rankiem, kiedy dopiero budzi się w nich życie. Ma też przyjaciół w tzw. Gardzie Zlatohorskiej, z którą jeździ po całej Europie jako narrator (dwujęzyczny) inscenizacji bitew napoleońskich.
- Służę też pomocą jako tłumacz Urzędowi Miejskiemu w Niemodlinie, który utrzymuje partnerskie stosunki z czeskim Prażmem. Pomagam także Ochotniczemu Hufcowi Pracy i Polakom, którzy w Czechach rejestrują swoje firmy. Chociaż ostatnio w niektórych czeskich urzędach są nawet druki w języku polskim, specjalnie przygotowane dla potrzeb naszych przedsiębiorców – mówi Kamiński.
Gość Radia Opole2 przekonuje, że nieznajomość języka czeskiego może doprowadzić nieraz do zabawnych, ale i niezręcznych, czy wręcz konfliktowych sytuacji.
- Divka, to po polsku dziewczyna, nasze słowo „zapach” oznacza w Czechach fetor, kiedy w Czechach będziemy pytać o kolej, skierują nas do internatu, a „ubikace”, to pomieszczenie mieszkalne. Z kolei czeski „bezcenny”, to w Polsce coś bezwartościowego. Można tak jeszcze długo wymieniać, dlatego warto poznać język sąsiadów – zachęca Remigiusz Kamiński.