Gwardia Opole uległa w środę (08.09) Łomży Vive Kielce 24:40 w spotkaniu 2. serii gier PGNiG Superligi. Etatowy mistrz Polski zdominował na własnym parkiecie opolski zespół i nawet na chwilę nie pozwolił naszej drużynie dojść do głosu.
W szóstej minucie spotkania gospodarze prowadzili już 5:0, a pierwsze trafienie opolanie zaliczyli dopiero przy tym wyniku za sprawą Michała Milewskiego. W kolejnych minutach faworyt jedynie powiększał przewagę.
- Nie tak to miało wyglądać - mówi Maciej Zarzycki, środkowy rozgrywający Gwardii. - Od początku chcieliśmy walczyć, żeby to spotkanie było jak najdłużej wyrównane i pokazać się z dobrej strony po przegranym pierwszym meczu. Od początku jednak zaczęliśmy jak zaczęliśmy i nie mogliśmy przebić się w ataku. Już było kilka bramek przewagi i 5:1 dla rywali. Z takim przeciwnikiem ciężko to odrobić. Gdy już weszliśmy w mecz i zaczęliśmy rzucać, to bramkarze tak nas łapali, że nie mogliśmy się przebić. Do tego głupie straty, później kontry, a my zaczęliśmy się gotować. Ta przewaga szybko urosła do dziesięciu bramek i nie da się wtedy myśleć o zwycięstwie w takim meczu - dodaje.
W trzeciej rundzie rozgrywek opolanie podejmą 17 września MMTS Kwidzyn.