Polska i zagraniczna muzyka rozrywkowa trzynasty raz rozbrzmiewała z pokładu statku "Opolanin" na Odrze w stolicy regionu. Na kolejną edycję akcji "Z Orkiestrą po Odrze" złożyły się dwa rejsy.
Dwugodzinny był przeznaczony dla gości z zaproszeniami, natomiast na krótszy "Muzyczny spacer po Opolu" obowiązywał wstęp wolny. Zaprezentowała się grupa koncertowa el12 Opole Politechnic Band. Tworzą ją muzycy z Orkiestry Politechniki Opolskiej, Orkiestry Dętej Zespołu Szkół Elektrycznych w Opolu i Grudzickiej Orkiestry Dętej.
Zapytaliśmy Przemysława Ślusarczyka, dyrygenta i pomysłodawcę akcji, czy trudniej jest grać na statku, czy w pociągu.
- Ja widzę konkretne rozróżnienie. Na stacjach kolejowych jest bardzo zmienna akustyka, której nie da się przewidzieć pod kątem wykonania całego zespołu. Ludzie ustawiają się różnie i wszystko opiera się na zasadzie improwizacji. Na statku mamy ściśle określoną strukturę zespołu i jego ustawienia. Problemem bywa jednak wiatr boczny, który mówiąc kolokwialnie, zabiera nam dźwięk.
Jeden z uczestników dłuższego rejsu miał szczególną motywację do udziału.
- Muszę powiedzieć nieoficjalnie, że tam jest moja orkiestra z Zespołu Szkół Elektrycznych. W związku z tym ja przyszedłem specjalnie, żeby zobaczyć, jak im idzie pływanie na Odrze i granie. Jest super. Pogoda dopisała, muzycy tak samo, więc ogólnie rewelacja.
- Ja tu jestem ze względu na dziecko. Jest małe, niech więc poznaje życie. Mnie też ciekawi taki rejs, bo przypominam sobie, jak 40 lat temu również płynęłam, choć innym statkiem. Niech orkiestry umilają czas, skoro potrafią grać - dodaje uczestniczka rejsu.
Jak co roku Radio Opole było patronem medialnym muzycznej akcji na Odrze.