Trzeba nauczyć się gwizdać i oddychać z przepony. To część wymogów, które musi spełnić przyszła mama, aby móc urodzić dziecko poprzez poród francuski. Nowa metoda już została sprawdzona przez lekarzy z Klinicznego Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii w Opolu. Pierwszą "odważną" była pani Maria, która dzięki połączeniu cesarskiego cięcia z porodem siłami natury urodziła zdrowego synka.
- To było cudowne przeżycie i cieszę się, że mogłam pomóc swojemu dziecku wyjść na świat - tak o nowej metodzie porodu mówi mama.
- Ja od lat wiedziałam, że z uwagi na swoje wcześnie problemy zdrowotne, urodzę poprzez cesarskie cięcie i tutaj wyszła taka inicjatywa ze strony szpitala, że jest taka możliwość, żebym współuczestniczyła w porodzie swojego syna. Byłam świadoma cały czas podczas zabiegu i to bardzo pomogło. Od pierwszych minut praktycznie był bardzo bliski kontakt, relacja, nawiązywanie jej. Mogłam dotknąć główki, pogłaskać, powiedzieć.
Świeżo upieczona mam nie ukrywa, że przy porodzie bardzo pomogło jej to, że od kilku lat... śpiewa. Lekarz Magdalena Zawadzka-Duliniec, kierująca I Oddziałem Klinicznym Ginekologii i Położnictwa przyznaje, że do takiego porodu pacjentka musi się przygotować.
- Generalnie początek i znieczulenie jest takie samo jak przy tradycyjnym cięciu cesarskim - dodaje. - Bardzo duży udział jest tutaj samej pacjentki. Ona jest świadoma tego, że teraz rodzi się jej dziecko. Ona bierze czynny udział w tym urodzeniu się dziecka. Dochodzi po prostu do parcia, za pomocą specjalnego gwizdka. Pacjentka wydmuchuje powietrze do tego gwizdka i to powoduje ruch przepony, przesuwanie dziecka w macicy w kierunku tego nacięcia, które zrobiliśmy my.
Teraz dzięki pani Marii, metoda ta będzie omawiana na szkole rodzenia i prezentowana przyszłym mamom.