Na ścisk, brak miejsc siedzących, a czasem nawet stojących skarżą się korzystający z drogi kolejowej z Tułowic do Opola. Chodzi przede wszystkim o połączenia poranne, czyli te skierowane do młodzieży dojeżdżającej do szkół oraz pracujących w stolicy województwa.
- Szynobus kursujący na trasie jest za mały - mówią zgodnie pasażerowie. - Codziennie walka jest o miejsce. Ludzie starsi stoją. Mimo remontu tabor się nie zmienił i warunki również. Nie jest ważne, o której godzinie pani jedzie, nie ma miejsca, żeby usiąść. Teraz, jak pojedzie pani o szóstej, to na pewno pojedzie pani ściśnięta. O godzinie 8:00 jest to samo, tyle że o 8:00 jeździ często też krótki pociąg, czyli taki, który też nie ma miejsca, żeby nawet stanąć. Pociąg na 260 osób, a nas wejdzie jakieś 400 - mówią pasażerowie.
Trasa Nysa - Opole przeszła pełną rewitalizację - mówi burmistrz Tułowic Andrzej Wesołowski. Gmina wybudowała centrum przesiadkowe, parkingi dla aut i rowerów.
- Walka przecież jest z niską emisją, żeby się przesiadać na pociąg. Zostawić auto i przesiąść się. Ale to nie może być pociąg jak z piosenki "byle jaki", bo każdy płaci za bilet i chciałby w godnych warunkach podróżować - mówi Wesołowski.
Czy Polregio ma plan B dla podróżnych z Tułowic? Czy w bazie jest choćby większy szynobus? Do tematu wracamy w paśmie interwencyjnym po godzinie 12.00.