Szczypiorniści KPR Gwardii Opole po niezwykle emocjonującym meczu pokonali w Stegu Arenie Azoty Puławy 35:33 w spotkaniu 5. kolejki rozgrywek Orlen Superligii. O wygranej opolan zadecydowały lepiej wykonywane rzuty karne. Po regulaminowym czasie gry był remis 30:30.
Początek spotkania należał do przyjezdnych, którzy dość długo utrzymywali jedno, dwubramkowe prowadzenie. Gwardia wyrównała w 12. minucie po trafieniu Antoniego Łangowskiego. Za chwilę ten sam zawodnik jeszcze raz znalazł drogę do bramki rywali i nasz zespół objął prowadzenie 9:8. W dalszej części spotkania mecz miał bardzo wyrównany przebieg, a wynik kręcił się bardzo często wokół remisu. W ostatnich akcjach pierwszej połowy gwardzistom przydarzyły się proste błędy, co pozwoliło gościom na półmetku rywalizacji objąć prowadzenie 18:16.
Druga połowa rozpoczęła się znakomicie dla gospodarzy. Gwardia zdobywa trzy bramki z rzędu i wychodzi na prowadzenie 19:18. W odpowiedzi dwie bramki zdobywają rywale i to oni prowadzą 20:19.
W kolejnym minutach emocji nie brakowało. Gwardia niesiona dopingiem swoich kibiców na 10. minut przed końcem odskakuje na dwie bramki 27:25. W decydującym fragmencie meczu obie drużyny twardo walczyło o końcowe zwycięstwo.
Ostatecznie mecz zakończył się remisem 30:30. Karne lepiej egzekwowali piłkarze ręczni Gwardii Opole, którzy zwyciężyli 5:3.
- To było bardzo trudne spotkanie - mówi Mateusz Jankowski, kapitan Gwardii. - Trochę źle weszliśmy w ten mecz. Pierwsza połowa myślę, że troszeczkę za łatwo dawaliśmy sobie strzelać bramki. Na szczęście w drugiej połowie wyciągnęliśmy wnioski i odrobiliśmy dwubramkową stratę. Wyszliśmy nawet na prowadzenie. Jednak Azoty, to też jest klasa sama w sobie. Odrobiły swoje starty. Mecz zakończył się remisem. Cieszą dwa punkty, bo naprawdę w takich meczach, to jest dobry fundament do tego, żeby pójść naprzód i budować zespół dalej.