- Sprawa znalezionej amunicji jest mi znana - tak sprawę "latających" kul nad działkami przy ulicy Torowej w Opolu komentuje prezes Stowarzyszenia Ogrodowego „Nowa Wieś Królewska”. Jak mówi, podjęła już kroki w tej sprawie i skontaktowała się z właścicielami strzelnicy.
- Pismo do LOK-u zostało wysłane, ale nic w tej sprawie nie zostało zrobione. Oni się tłumaczą, że strzelnica jest bezpieczna. Niemniej jednak te naboje latają, a tu są dzieci, które się bawią - mówi Stanisława Jarmusik - Wilczek, prezes Stowarzyszenie Ogrodowego „Nowa Wieś Królewska”.
- Oni twierdzą, że to jest bezpieczne, że te naboje nie mają miejsca na naszych działkach, ale chyba jednak mają. Sobota, niedziela, jest tu naprawdę koszmar, bo ludzie przychodzą odpocząć i chcą się czuć bezpiecznie, a niestety jest taki huk. Właściwie to ręce mamy niestety uwiązane, bo co możemy zrobić. Interwencje tam były. Oni nie czują się odpowiedzialni, więc to jest taka sytuacja patowa.
Próbowaliśmy również uzyskać komentarz do sprawy ze strony strzelnicy, która należy do KŻR LOK Opole. Jednak nikt nie chciał nam go udzielić.
Przypomnijmy, że w listopadzie ubiegłego roku wojewoda opolski Sławomir Kłosowski po tragedii na strzelnicy w Chrząstowicach zarządził przeprowadzenie szczegółowych kontroli strzelnic, jednak tylko zabudowanych. Po rozmowie z naszą reporterką obiecał, że sprawdzi także strzelnice na świeżym powietrzu i jego służby zostaną wysłane również na tę strzelnicę przy ulicy Torowej.
Do sprawy będziemy wracać.