Łącznie ponad 200 kg śniętych ryb zebrali wędkarze z Białej Głuchołaskiej, na odcinku od Rudawy w dół. Sprawę śnięcia, które zauważono przed weekendem, badają wszystkie służby środowiskowe.
Jak ustaliliśmy nieoficjalnie źródłem zatrucia są zanieczyszczenia chemiczne z jednego z zakładów działających w Głuchołazach, które przez kanalizację dostały się do rzeki.
- Mamy podejrzenie, co spłynęło, sprawę bada m.in. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska - mówi Radiu Opole wojewoda opolski Sławomir Kłosowski.
- Bada specyfikację tego produktu, który mógł być powodem tego skażenia. Jaki to miało wpływ na dobrostan występujący w Białej Głuchołaskiej. Sytuacja jest pod kontrolą, różne warianty są w tej chwili brane pod uwagę, łącznie z tym, żeby powiadomić organy ścigania.
Biała Głuchołaska to cenna dla wędkarzy rzeka górska, gdzie występują m.in. pstrągi potokowe i lipienie, a także kiełbie i ślizy. W sprawę zaangażowali się członkowie Klubu Wędkarstwa Muchowego Alexandra oraz działacze Polskiego Związku Wędkarskiego.
- Nie odpuścimy tego tematu - mówi Jakub Roszuk, dyr. biura okręgu opolskiego PZW.
- Wspólnie ze służbami znaleźliśmy źródło zanieczyszczenia. Jest to duży podmiot. My, niezależnie od tego, jak oni zostaną ukarani jako związek wystąpimy najpierw polubownie o naprawę tej szkody środowiskowej. Jeżeli nie będzie woli, oddamy tę sprawę do sądu. Tym bardziej to dobija, że dwa tygodnie temu tę rzekę zarybialiśmy właśnie lipieniem.
Dokładne wyniki analiz prowadzonych przez inspekcję ochrony środowiska poznamy w ciągu kilku dni. Inspekcja pobrała także śnięte ryby.