Uniwersytetowi Opolskiemu udało się sprowadzić do Polski większość Afgańczyków, którzy mieli kontakt z opolską uczelnią. Halina Palmer-Piestrak i dr Michał Wanke, którzy w ubiegłą środę rozpoczęli starania o sprowadzenie rodziny pracownika naukowego z Afganistanu i studentów z programu Erasmus uważają, że mimo trudnej sytuacji przed lotniskiem w Kabulu, akcja zakończyła się sukcesem.
- Mamy informację dosłownie sprzed chwili, że w godzinach porannych druga grupa poinformowała nas, że są na terenie Polski. Natomiast pierwsza 4-osobowa grupa jest już w Polsce od wczoraj. W sumie w naszym kraju jest 16 osób - relacjonuje Halina Palmer-Piestrak.
- Ci, z którymi rozmawiałem są nam naprawdę wdzięczni, modlą się za nas - uzupełnia dr Michał Wanke z Katedry Nauk o Kulturze UO. Naukowiec odniósł się także do sytuacji w samym Afganistanie:
- To prawda, przed lotniskiem ludziom, którzy chcą dotrzeć na samolot przykładane są lufy do skroni. Talibowie próbują w ten sposób wytworzyć tam sytuacje, w których Afgańczycy nie będą chcieli wyjeżdżać.
Dodajmy, że dwie osoby nie dotarły do Polski. - To jest złożona historia. To są głównie starsze osoby, które ze względu na wiek zdecydowały, że pozostaną w swoim kraju - zaznaczył Michał Wanke, który podkreślił:
- Pamiętajmy, że to jest bilet tylko w jedną stronę, a osoby, które przyjechały do Polski mogły mieć ze sobą do 20 kilogramów bagażu.
Mimo niebezpiecznej sytuacji Afgańczycy, którzy znaleźli się na liście uniwersytetu, kilka dni temu (w piątek) dotarli do strefy bezpiecznej, pod opiekę polskich żołnierzy. Potem zostali przetransportowani do Uzbekistanu a stamtąd do Polski. Obecnie trafili na 10-dniową kwarantannę i niewykluczone, że docelowo przyjadą do Opola.