- Najpierw „rozgrzejemy się” u siebie, na strzelnicy Carolinum, gdzie spotykamy się na zawodach strzeleckich ze służbami mundurowymi z całej Opolszczyzny, potem dopiero Holandia – mówi hetman Krzysztof Stopyra.
Nyskie Bractwo Kurkowe nawiązuje do tradycji sprzed kilku wieków, kiedy to rzemieślnicy jednoczyli się w bractwa strzegące bram miasta i bezpieczeństwa obywateli. Dzisiaj, to głównie przypomnienie historii młodemu pokoleniu, ale też krzewienie patriotyzmu i obywatelskich postaw. Bracia Kurkowi są też doskonałą wizytówką regionu, a swoimi strojami budzą podziw w całej Europie.
- Mamy lisie czapy ozdobione szlachetnymi kamieniami i piórami, czerwone kontusze, żółto-złote żupany, ozdobne pasy, do tego karabela. Te kolory czerwono-żółte, to barwy Nysy. W rzeczywistości bracia kurkowi nie używali czerwieni, bo był to kolor zarezerwowany dla króla – mówi hetman.
Krzysztof Stopyra ubolewa, że trudno zachęcić młodych do przystąpienia do bractwa.
- Jest nas czternastu, wszyscy już w słusznym wieku. Młode pokolenie się przygląda, interesuje, ale na razie takiego narybku nie mamy. Zastanawiamy się, jak ich zachęcić – mówi Stopyra.
Bracia Kurkowi z Nysy zostali ostatnio dostrzeżeni w skali kraju. Podczas zebrania zarządu okręgu Zjednoczenia Kurkowych Bractw Strzeleckich RP, jakie odbyło się w Bytomiu, brat Ryszard Tuszyński został wiceprzewodniczącym Sądu Honorowego, a Krzysztof Stopyra członkiem tego gremium.
- A pomyśleć, że moja przygoda z bractwem zaczęła się od zawału serca. Lekarz zabronił mi pracować i kazał znaleźć jakąś pasję. No to założyłem Bractwo Kurkowe – śmieje się hetman.