Posiedzenie pojednawcze między wicewojewodą Piotrem Pośpiechem a starostą kluczborskim Mirosławem Bireckim nie przyniosło efektu. Pośpiech, jako były starosta, pozwał prywatnie o zniesławienie Bireckiego i skarbnik powiatu Magdalenę Żmudę-Lewald.
Chodzi przede wszystkim o sesję z czerwca ubiegłego roku.
- To trwało kilka lat, ale na sesji był frontalny atak na mnie, gdzie podano zmanipulowane dane na temat mojej działalności jako starosty - mówi Pośpiech.
- Zarzucono mi, że poniosłem niewspółmiernie wysokie koszty za usługę polegającą na odzyskaniu nadpłaty podatku VAT. Całość nie polega na prawdzie. Padły kwoty, że za 900 tysięcy złotych odzyskanego VAT-u powiat poniósł koszt na poziomie 600 tysięcy złotych. Tyle, że w rzeczywistości udało nam się nadpłatę prawie 2 milionów 800 tysięcy złotych. To wszystko wynika z dokumentów.
Pośpiech zapewnia, że pozew nie jest związany z trwającą kampanią wyborczą, a na rozprawę przyszedł z propozycją ugody.
- Nie chodzi o to, żeby sądzić się, ale żeby ratować swoje dobre imię i twarz. Oskarżeni nie stawili się w sądzie i to jest najlepszy komentarz oraz odpowiedź na naszą propozycję.
- Ponieważ dzisiaj nie doszło do pojednania - oskarżeni nie pojawili się - więc nie było w gruncie rzeczy z kim dokonać pojednania, dlatego sąd wyznaczył termin rozprawy na czerwiec tego roku - dodaje adwokat Marta Nowakowska, pełnomocniczka Pośpiecha.
Mirosław Birecki odpowiada: jeśli kandydat na burmistrza myśli, że zamknie nam usta pozwami i nie będziemy informować o krytycznym stanie finansów powiatu, do jakich doprowadził, to grubo myli się. To stanowisko moje i pani skarbnik - dodaje.
- Dla mnie skandaliczne jest to, że kandydat na burmistrza i obecnie wicewojewoda wykorzystuje media i robi wokół siebie szum tylko dlatego, bo on składał pozew. Ja również mogę złożyć taki pozew i też pan Piotr Pośpiech będzie Piotrem P. Dla mnie najbardziej zabawne jest to, że pan żąda ode mnie przeprosin, bo ja mówię o zadłużeniu przez niego powiatu. Przecież to jest prawda.