Samorządowcy z Prudnika przyjmują zmianę rządu z pewnymi obawami dotyczącymi finansowania inwestycji gminy i powiatu. W minionej kadencji parlamentarnej napłynęła tam rekordowa kwota państwowego dofinansowania. Spełnionych zostało wiele obietnic opolskich posłów i ministrów rządu Zjednoczonej Prawicy.
- Ostatnio spływały do nas rządowe fundusze, które jednak przydzielane były w ramach powiększającego się deficytu budżetu państwa - mówi starosta prudnicki Radosław Roszkowski, przewodniczący struktur Platformy Obywatelskiej w tym powiecie. - Idą trudne czasy. Zostały wygenerowane trudną sytuacją światową, a z drugiej strony jednak narastającym długiem publicznym. Dlatego nie spodziewam się, że jakieś duże pieniądze trafiać będą do samorządów. Raczej oczekujemy uracjonalnienia polityki fiskalnej, zwiększenia udziału samorządów w podatkach lokalnych i pokrycia przez państwo zobowiązań, które podejmuje wobec np. podwyżek dla nauczycieli.
W przeszłości ugrupowania, które teraz przejęły władzę forsowały model polaryzacyjno-dyfuzyjny rozwoju samorządów. Czyli silne metropolie np. Opole miały stymulować progres słabszych gmin.
- Obawy dotyczą tego, że tych pieniędzy dla mniejszych samorządów może być ogólnie mniej – mówi Jarosław Szóstka, wiceburmistrz Prudnika sympatyzujący z rządem Zjednoczonej Prawicy. – Może być taka narracja, że przez ten czas budżet państwa był mocno napompowany. Teraz trzeba wprowadzać oszczędności i już takich pieniędzy, jak z Polskiego Ładu, te mniejsze samorządy mogą nie zobaczyć. Liczymy, że mimo rozstrzygnięć wyborczych kurs na rozwój małych samorządów, szczególnie tych, którym grozi utrata funkcji społeczno-gospodarczych, będzie dalej kontynuowany.
W wyborach parlamentarnych startowało czterech obecnych samorządowców z powiatu prudnickiego. Żaden nie dostał się do parlamentu. W powiecie tym po przeliczeniu ponad 70 procent głosów prowadzi komitet Prawa i Sprawiedliwości.