Na cmentarzu komunalnym w Prudniku pochowano Franciszka Surmińskiego, legendę opolskiego kolarstwa. W latach 60. ubiegłego wieku zapoczątkował sukcesy opolskiego kolarstwa. Był mistrzem Polski, zwycięzcą etapów w wyścigach krajowych oraz dookoła Maroka, Meksyku i Kanady. W ostatniej drodze zmarłemu towarzyszyli zawodnicy i działacze sportowi, samorządowcy oraz mieszkańcy Prudnika i Opolszczyzny.
- Łączyła nas wieloletnia przyjaźń - wspomina zmarłego Józef Gawliczek, zwycięzca Wyścigu Dookoła Polski i Wyścigu Dookoła Anglii. - Poznaliśmy się w 1959 roku na wyścigu w Raciborzu. Ja go pamiętam zawsze wesołego, żartobliwego. To był serdeczny człowiek. Przede wszystkim zawsze służył pomocą. Potrafiliśmy się wspierać na trasie bez względu na to, kto wygrywał. Byliśmy dymni z tego, że mogliśmy reprezentować wieś i Ludowe Zespoły Sportowe.
- Bym moim wychowawcą, jak zaczynałem kolarstwo – powiedział Benedykt Kocot, brązowy medalista olimpijski w Monachium, który na pogrzeb dawnego trenera przyjechał z Niemiec. – Jemu zawdzięczam moje sukcesy i trzeba się odwdzięczyć. Trzeba pamiętać.
Franciszek Surmiński miał 87 lat. Był też trenerem Stanisława Szozdy, legendy polskiego kolarstwa. Rada miejska przyznała Franciszkowi Surmińskiemu odznaczenie „Honorowego Obywatela Gminy Prudnik”. Przez lat związany był z miejscowym klubem LKS Zarzewie.