Cztery obiekty sportowe zniszczyła powódź w Prudniku. Jeden jest własnością klubu łuczniczego, a pozostałe należą do gminy. Zniszczenia są kopią powodzi z 1997 roku. Spustoszenie w obiektach sportowych spowodowały rzeka Prudnik i Złoty Potok.
- Koszty remontów i odbudowy będą ogromne, a przykładem tego jest basen miejski przy ul. Zwycięstwa - mówi Wiesław Kopterski, wiceburmistrz Prudnika. – Dosłownie rzeka zrobiła sobie koryto i przepłynęła przez ten basen. Zalana została hala sportowa, gdzie koszykarze rozgrywają mecze drugoligowe. Została też zalana płyta stadionu miejskiego. Szczególnie ucierpiały urządzenia elektroniczne i elektryczne, które zamontowano przy oświetleniu. Woda wdarła się również do budowanej szatni.
Przebudowa stadionu miejskiego w Prudniku miała być ukończona w tym roku. Najprawdopodobniej termin ten zostanie przesunięty.
Pod wodą znalazł się też obiekt łuczniczego Kluby Sportowego Obuwnik Prudnik.
- Straty są ogromne – mówi prezes tego klubu Kazimierz Kocik. – Całkowicie straciliśmy możliwość trenowania na torach łuczniczych, które są nadal zalane. Mamy też przestawioną wiatę łuczniczą, którą zbudowaliśmy własnymi środkami i to jest ok. 100 tys. zł. Nie wiemy, jaki będzie koszt naprawy. Wszystko to popłynęło. Nie spodziewaliśmy się, że będzie dwa metry wody więcej niż w 1997 roku. Także będzie nam ciężko.
Wszystkie zalane obiekty sportowe w Prudniku były ubezpieczone. Natomiast w trudnej sytuacji są koszykarze miejscowej Pogoni. Niebawem rozpoczynają drugoligowe zmagania, a nie wiadomo jeszcze, gdzie zostanie im udostępniona hala, która musi spełniać wymogi rozgrywek.
Na zrzutka.pl trwa społeczna zbiórka pieniędzy na rzecz prudnickich klubów sportowych oraz obiektów, na których trenowały i rozgrywały zawody.