Nadzór budowlany zatrzymał remont podwórka przy kamienicy w Prudniku. Prace prowadził mieszkaniec, który nie miał na to dokumentów. Materiał zapewniła gmina, do której należy teren. Miasto ma historyczny charakter i wiele podwórek od dziesięcioleci oczekuje na odnowienie.
- Mieszkańcy często zgłaszają taką potrzebę, ale na wykonanie wszystkiego gmina nie ma pieniędzy - mówi burmistrz Prudnika Grzegorz Zawiślak. – Jeden z mieszkańców we własnym zakresie, praktycznie własnymi środkami, przy udziale gminy, czyli przekazaniu kostki z recyklingu, chciał wybrukować część podwórka. Całą odpowiedzialność za przeprowadzenie prac miał wziąć na siebie, czyli wszystkie zgody, dokumenty. Ale chyba zbyt szybko chciał to zrobić i stąd ta sytuacja, którą mamy.
- Mieszkańcy ul. Klasztornej złożyli zawiadomienie o wykonywaniu robót, które utrudniają im korzystanie z podwórka – mówi Marek Ruda, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Prudniku. – Stwierdziliśmy, że budowana jest droga wewnętrzna. Wykonano wykop na głębokość pół metra. Ponadto stwierdziliśmy, że osoba wykonująca te roboty nie posiada pozwolenia na budowę, ani zgłoszenia. Ponieważ roboty wykonywane są na terenie Starego Miasta, wymagają zgody konserwatora, dlatego też została zatrzymana budowa.
- Zawsze będę wspierał inicjatywy społeczne – komentuje zaistniałą sytuację burmistrz Prudnika. – Samorząd to nie tylko gmina, która coś robi za kogoś, ale to mieszkańcy, którzy też chcą coś zrobić dla tej gminy. Szkoda, bo tę inicjatywę dusi się w zarodku. Mają wypowiedzieć się uprawnione organy, więc zobaczymy, jak ta sytuacja będzie wyglądała. Może się okaże, że ten pan to dokończy, a może jednak nie.
Na terenie, gdzie doszło do nieprawidłowości, oględziny przeprowadzi konserwator zabytków. W bezpośrednim sąsiedztwie tego miejsca była prudnicka synagoga. Świątynię spalono podczas "nocy kryształowej" w 1938 roku.