Nie będzie zaplanowanej na piątek (15.03) debaty kandydatów na burmistrza Prudnika. Startujących na ten urząd poróżniła formuła zadawania pytań. Troje z nich zwołało konferencję prasową.
- Odwołanie debaty było dla mnie wielkim szokiem - mówi Katarzyna Czochara, posłanka PiS kandydująca na burmistrza Prudnika. – To mieszkańcy Prudnika powinni w pierwszej kolejności mieć możliwość otwarcie na sali zadawać nam, kandydatom pytania. Nie boję się debaty. Ubolewam, że o godzinie 23, bez absolutnego poinformowania mojego sztabu wyborczego, za pomocą portali społecznościowych dowiedzieliśmy się, że debata się nie odbędzie.
- W trójkę zadeklarowaliśmy chęć uczestnictwa w tej debacie czekając na odpowiedź pana Zawiślaka - powiedział Stanisław Mięczakowski, radny Prudnika ubiegający się o urząd burmistrza. – To nie my zerwaliśmy debatę. To, co zobaczyliśmy w mediach społecznościowych, ten hejt wylany na nas, że jesteśmy tchórzami, jest to karygodne. Chcemy debaty na zdrowych zasadach. Oczekujemy transparentności, dyskusji z mieszkańcami.
W podobnym tonie wypowiadał się Leszek Czereba, uczestniczący w konferencji prasowej kandydat na burmistrza Prudnika.
- Zasady debaty były uzgodnione już przed dwoma tygodniami, a ja nic nie mam przeciwko pytaniom od mieszkańców – argumentuje Grzegorz Zawiślak ubiegający się o reelekcję burmistrz Prudnika. – Jeżeli nagle ktoś przed debatą mówi, że redaktor ma pytań nie zadawać, mają być tylko praktycznie pytania do urzędującego burmistrza plus pytania nie mieszkańców tylko komitetów wyborczych, to zasady zostały całkowicie zmienione. Taka debata nie ma sensu. Jestem otwarty na rozmowę z mieszkańcami.
Organizatorem debaty kandydatów na burmistrza Prudnika był dziennikarz miejscowej gazety, który miał też zadawać pytania jej uczestnikom. Zapewnił, że do sprawy ustosunkuje się dzisiaj (14.03)