W intencji Polaków zamordowanych na Kresach Wschodnich oraz o dar polsko-ukraińskiego pojednania i pokoju na Ukrainie modlono się w Niemysłowicach. Po wojnie zamieszkali tam ocaleli z pogromu dokonanego przez oddział UPA w Puźnikach.
Tamtejszy cmentarz, w związku z 80. rocznicą Rzezi Wołyńskiej, odwiedził w piątek (7.07) premier Mateusz Morawiecki.
- Mieliśmy szczęście, bo z mojej rodziny w Puźnikach nikt nie zginął – wspomina Edmund Działoszyński, który obecnie mieszka w Prudniku. - Uciekliśmy na probostwo, gdzie broniliśmy się z karabinu maszynowego. Bez tego byliby nas wszystkich wyrżnęli, tak jak w sąsiednich wioskach. Jestem chrześcijaninem i należy przebaczyć, ale nie wolno tego zapominać.
Od kilku tygodni w Puźnikach, w województwie tarnopolskim na Ukrainie, z udziałem polskich archeologów poszukiwana jest zbiorowa mogiła. W lutym 1945 roku pochowano w niej blisko 100 Polaków zamordowanych przez UPA.
- Doszło tam do strasznej zbrodni - powiedziała w Niemysłowicach Katarzyna Czochara, posłanka PiS o kresowych korzeniach. - W piątek premier Mateusz Morawicki był w Puźnikach, miejscowości, której nie ma. To pokazuje, jak ważna jest dla nas pamięć historyczna, jak ważne jest doprowadzenie do sytuacji, aby osoby, które straciły tam życie miały chrześcijański pochówek.
11 lipca jest Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. W tym dniu i 12 lipca 1943 roku nastąpiła kulminacja zbrodniczych działań. Bandy UPA i bojówki OUN zaatakowały 150 wołyńskich miejscowościach mordując polską ludność, głównie kobiety, dzieci i starców. Później akcja ta prowadzona była w Galicji Wschodniej, a także na terenie wschodnich województw dzisiejszej Polski. Zamordowano wówczas ponad 100 tysięcy polskich Kresowian, także Ormian, Żydów, Czechów, Rosjan oraz pomagających im Ukraińców.