Z trudnościami przebiega podłączanie budynków wielorodzinnych do miejskiej sieci ciepłowniczej w Prudniku. Wprawdzie właścicielem tamtejszego Zakładu Energetyki Cieplnej jest gmina, jednak barierą są koszty. W sezonie grzewczym daje o sobie znać problem zanieczyszczonego powietrza.
- Widać to po kopcących kominach – uważa jeden z mieszkańców Prudnika. – Nawet trzeba okna zamykać. Ludzie idą na łatwiznę. Wybierają ze śmietników różne rzeczy. Palą też papier, szmaty, buty. Widać to po dymie. To są ciemne dymy.
W Prudniku kwestię zanieczyszczeń emitowanych przez domowe piece rozwiązałoby podłączenie do miejskiej ciepłowni budynków komunalnych oraz należących do wspólnot mieszkaniowych.
- Do roku 2022 mieliśmy kilka takich podłączeń - mówi Jarosław Szóstka, wiceburmistrz Prudnika. – Nasz całkowity zasób komunalny to jest 120 budynków. Jeżeli chodzi o podłączenia do ciepła systemowego, to zakładamy, że taki program w stu procentach zostanie zrealizowany w przeciągu nawet 15 lat. Są to problemy najczęściej związane z doprowadzeniem infrastruktury ciepłowniczej oraz z tym, że są to zabytkowe budynki. Podraża to koszty inwestycji.
Problem stanowią też wspólnoty mieszkaniowe, do których należą budynki. Brak ich zgody blokuje podłączenie takich obiektów do miejskiej sieci ciepłowniczej. Część właścicieli mieszkań we własnym zakresie przerobiło już ogrzewanie na elektryczny lub gazowe.