Największą dynię w Polsce zważono dziś (01.10) podczas Bania Fest w Krapkowicach. Warzywo-gigant osiągnęło wagę niemal 840 kilogramów i obwód 5,5 metra, co oznacza nowy rekord kraju.
"Matylda", bo tak nazwano dynię, została wyhodowana przez Dominika Kędziaka, który przyjechał do Krapkowic z województwa łódzkiego. Hobbysta mówi, że dynia potrafiła "wypić" tysiąc litrów wody w ciągu dwóch dni, a w momencie kulminacyjnym przyrastała o 22 kilogramy na dobę. Kędziak poświęca swojemu hobby po kilka godzin dziennie.
- Należy ją dokarmiać odpowiednimi nawozami we właściwym czasie. Poza tym trzeba wziąć pod uwagę kalendarz księżycowy i stosować odpowiednią metodę uprawy – postawić na jeden konkretny egzemplarz dyni. Uczę się tego, poprawiając co rok swoje błędy. Traktuję to jako hobby, bo dzięki hodowli czuję satysfakcję. Czerpię przyjemność, kiedy widzę taki przyrost dyni - tłumaczy.
Z kolei Maria Żmija-Glombik, przewodnicząca Związku Śląskich Kobiet Wiejskich uważa, że krapkowickie święto dyni rozwija się z roku na rok. Jej zdaniem, swego czasu warzywo zniknęło z polskich kuchni, ale teraz sytuacja odwraca się. - Pamiętam, że w czasach mojego dzieciństwa dynia miała zupełnie inny smak. Obecnie mamy wiele różnych przypraw i wiemy o możliwości łączenia wszystkiego. Kiedyś gotowali dynię na mleku, więc efektem było coś na kształt zupy. Mleko przypalało się często z dynią, dlatego to miało niedobry smak. Dynia poszła w zapomnienie, ale teraz oczywiście powraca, bo ma w sobie same piękne właściwości.
Dodajmy, że podczas Bania Fest przyrządzono też 355 kilogramów dyniowego risotto.