Prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski oglądał tegoroczny festiwal... w domu na kanapie.
- Przyglądałem się świętu polskiej piosenki z zainteresowaniem oraz śledziłem różne oceny, które pojawiały się w internecie czy moich rozmowach z mieszkańcami i znajomymi - wyjaśnia prezydent.
- Chyba pierwszy raz tak mocno na ocenę festiwalu wpływa polityka, a niestety nie powinno to mieć miejsca. Te skrajne oceny biorą się z oceny tego, co się działo w samym amfiteatrze. Warto jednak podziękować telewizji, bo widać było, że bardzo się starali, żeby festiwal był piękny, atrakcyjny i aby był doznaniem wizualnym, muzycznym i kulturalnym dla oglądających - tłumaczy.
Wiśniewski wskazuje jednak, że opolska widownia jest najlepsza na świecie. - Wyczuła ona otoczkę całego wydarzenia i swoją obecnością wystawiała noty temu, co się w amfiteatrze działo - dodaje.
- Tak się złożyło, że zamiast zaproszenia na festiwal otrzymaliśmy wezwania do prokuratury jeszcze w związku z tym czerwcowym zamieszaniem, kiedy podpisaliśmy porozumienie z telewizją, a mimo wszystko jak słyszymy, bo wiemy to też pośrednio, trafiły zawiadomienia do prokuratury złożone przez władze TVP dotyczące ujawnienia informacji podobno stanowiących tajemnice przedsiębiorstwa - zaznacza.
Sam Wiśniewski nie otrzymał na razie takiego wezwania. Nie wiadomo też jeszcze jak będzie wyglądać opolski festiwal w przyszłym roku, bo umowa w tej sprawie z Telewizją Polską się zakończyła.