Małpi felieton
Pozostaje mieć nadzieję, że nie w celach kulinarnych, bo choć coraz więcej otwiera się w naszym mieście egzotycznych knajpek, to – mniemam – ich właściciele zaopatrują się jednak w supermarketach, a nie w ogrodzie zoologicznym. Tak czy tak, kradzież jest niezwykle tajemnicza.
Gdyby te małpki skradziono ze sklepu spożywczego, sprawa byłaby jasna. Oto kogoś przypiliło i ratuje samopoczucie, stawiając do pionu swoje ciało i duszę. A może i karierę.
Bo małpki sklepowe to te malutkie buteleczki z alkoholem wymyślone przez przewidującego alkoholika dla pracujących alkoholików, żeby się ratowali w godzinach pracy. Ale choć małe, małpki te też są przyczyną małpiego rozumu, co warto podkreślić, zważywszy na misyjność radia.
A swoją drogą, ten złodziej małp musiał się wykazać małpią zręcznością, żeby sobie tak wejść do klatki i je wyłapać. Małpa to nie żółw, choć i ten bywa przyczyną utrapień.
Kiedyś mój wyjątkowo flegmatyczny przyjaciel pracował jako dozorca na farmie żółwi w Grecji. I one mu, te żółwie, pouciekały. Może i dlatego, że zamiast małpkami, raczył się w pracy pełnowymiarową flaszą Metaxy.
Gdy szef urządził mu awanturę, dziwiąc się, jak można dać uciec żółwiom, przyjaciel z wrodzoną mu flegmą, odparł: „Panie dyrektorze, to był moment...”.
Wracając do małp, to istnieje jeszcze wersja, że nasłuchawszy się o globalnym ociepleniu, same wyszły sobie na wolność, przekupując ochronę, co nie było trudne, zważywszy, że dziś w Polsce ochroniarze to głównie poczciwi emeryci eksploatowani się według bandyckiej stawki pięciu złotych za godzinę. Teraz zamieszkają w Borach Niemodlińskich. Małpy, a nie emeryci. Ci drudzy dopiero, jak zaczną obowiązywać nowe stawki emerytur. Będą szli do lasu pojeść i ogrzać się przy ognisku.
Słyszałem, że jest plan, aby - zanim Zoo kupi Opolanom nowe małpy – wstawić do rozprutej klatki posążek przedstawiający słynne trzy małpy, z których jedna zakrywa oczy, bo nic nie widziała, druga uszy, bo nic nie słyszała, a trzecia usta – na znak, że nic nie powie. Pasuje w sam raz do naszego kolesiowatego miasta.
Posłuchaj felietonu: