To nie polska specjalność warcholska
Wydaje mi się, że tak. We mnie na przykład ta katastrofa spowodowała wzmożenie patriotyczne. A stało się to po tym, gdy na wielu forach, a zwłaszcza na Facebooku natrafiłem na komentarze w rodzaju: „No, tak, takie niedbalstwo to tylko w Polsce”. „A to Polska właśnie...”. „Co się dziwić, jesteśmy w Polsce” i tym podobne odzywki, jakimi niektórzy moi rodacy skarmiają swoje narodowe kompleksy.
Owszem, to nie może być tak, że dwa pociągi jadą naprzeciwko siebie po tym samym torze i nikt za to nie odpowiada. Powinien odpowiedzieć - surowo i jak najszybciej. Ale... katastrofy kolejowe to przecież nie jakaś tam nasza wyjątkowa, polska, warcholska specjalność. Bo proszę posłuchać...
30 stycznia 2011 roku. Około 200 km na południowy zachód od Berlina jadący w gęstej mgle z Magdeburga do Halberstadt pociąg pasażerski HarzElbeExpress zderza się z przewożącym wapno składem towarowym. 11 ofiar śmiertelnych, kilkadziesiąt rannych.
15 lutego 2010. Belgia. Dwa pociągi pasażerskie zderzają się pod Brukselą 18 ofiar śmiertelnych, 95 rannych.
30 czerwca 2009. Włochy. Eksplozja wagonu-cysterny z płynnym gazem na dworcu w Viareggio. 29 trupów.
22 września 2006. Znów uporządkowane, solidne Niemcy. Trwają próby nowego typu pociągu na poduszce magnetycznej Transrapid. Dochodzi do wypadku. Giną 23 osoby.
25 kwietnia 2005. Japonia. 107 osób ginie, a 460 zostaje rannych w katastrofie kolejowej niedaleko Osaki. Jest to najtragiczniejszy od lat 60. wypadek kolejowy w Japonii.
6 listopada 2002. Francja. Zapala się wagon sypialny na dworcu z Nancy. Żywcem płonie 12 pasażerów.
4 stycznia 2000. Norwegia. Czołowe zderzenie dwóch pociągów pasażerskich w pobliżu Lillehammer zabiera do grobu 19 osób.
Ufff... dość już. Proszę zwrócić uwagę na to, że przykłady pochodzą z krajów, które my, Polacy, uważamy za lepiej rozwinięte i bezpieczniejsze od naszego. Gdybym dorzucił tu trzeci świat i Rosję, wyliczanka byłaby jeszcze bardziej krwawa.
Powtórzę: katastrofy to nie jest jakaś narodowa specjalność. One się zdarzają wszędzie. Co nie znaczy, że nie mamy im zapobiegać.
Posłuchaj felietonu: