Radio Opole » Historyczna Jesień - Stan wojenny - artykuły
2011-12-07, 14:43 Autor: Radio Opole

Sędziowie w stanie wojennym - odc.18.

- Sędziów i prokuratorów zmuszono do prowadzenia skandalicznych procesów przeciwko działaczom opozycji - wspomina wieloletni kanclerz kurii diecezjalnej, ks. Alojzy Sitek.

Opolscy sędziowie kierowali rozprawami tak by za bardzo nie obciążać aresztowanych i pozwalać im na skuteczną obronę. Nawet gdy ktoś zeznając, świadomie czy nie, obciążał oskarżonych, sędzia wojskowy podchwytliwymi pytaniami zbijał go z tropu. Tak odbierali prowadzenia procesów obserwatorzy, a także sami podsądni.

14 grudnia 1981 r. o świcie do sądu garnizonowego dowieziono kilku sędziów. Zmobilizowano ich w gmachu, w którym dziś mieści się Szkoła im. Jańskiego. Znaleźli się tam Piotr Rauch, Marian Rogozik, Marian Wojnowski i Jerzy Wojteczek. Szefem sądu garnizonowego był wówczas niespełna 30-letni kapitan Zbigniew Matacz.

- Przyszli po mnie o piątej rano, z karabinami - wspomina sędzia Jerzy Wojteczek. - Byłem przekonany, że jestem internowany. Na miejscu okazało się, że dostaliśmy karty i zostaliśmy zmobilizowani do wojska w oparciu o plany mobilizacyjne WKU. Nikomu tego nie życzę.

Mogli odmówić sądzenia, ale była to tylko możliwość hipotetyczna. W takim przypadku czekała by na nich kompania karna gdzieś na północy kraju. Szef sądu Zbigniew Matacz już pierwszego dnia zorientował się, że część z nich nigdy nie orzekała. Wystarał się w WKU o wymianę adwokatów na sędziów. Do sądu garnizonowego dołączyli wówczas Waldemar Krawczyk, Andrzej Niedużak, Ryszard Komosiński, Henryk Waszczuk oraz Ryszard Bąk.

Skład uzupełnił kpt. Lesław Ochanowicz, zawodowy oficer, którego delegowano z Wrocławia. Miał on dość niewdzięczną rolę, bo musiał studzić entuzjazm publiczności na salach sądowych. Takowy wybuchał po uchylaniu aresztów opozycjonistom, czy ogłaszaniu niskich kar.

W pierwszych tygodniach stanu wojennego, w Opolu zawiązała się konspiracyjna grupa młodych ludzi, niespełna 20-latków. Używali nazwy Wolność i Niepodległość. Chcieli stworzyć rozległą siatkę konspiracyjną. Rozpoczęli rekrutację wśród opolskiej młodzieży. Zorganizowali drukarnię i kolportowali ulotki. W marcu 1982 r. zostali zatrzymani w pobliżu komendy milicji. Trafili do aresztu.

Wyszli na wolność już w lipcu 1982 r., dzięki temu, że sąd wojskowy biorąc pod uwagę młody wiek oskarżonych stwierdził "znikomy stopień społecznego niebezpieczeństwa" ich czynów i umorzył postępowanie karne wobec WiN-owców. Kiedy sędzia Wojteczek zobaczył te dzieciaki, od razu wiedział, że nie mogą być ukarani. Nie pomylił się, bo w przyszłości zdali maturę, a większość z nich skończyła studia.

- Sędzia Matacz nas chronił. Zanim wydawaliśmy wyroki, przegadaliśmy z nim kilka dni i nocy - opowiada Jerzy Wojteczek.

Matacz roztaczał nad sędziami parasol ochronny. Aprobował wszystkie wyroki i jeszcze bronił ich w Sądzie Najwyższym. - Awansował do Warszawy, został jednym z najmłodszych podpułkowników w historii i zastępcą szefa Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Wkrótce jednak popełnił samobójstwo. W mojej ocenie - musieli go tam zaszczuć - mówi Jerzy Wojteczek.

Opolscy opozycjoniści i byli aresztowani zamówili wówczas w jego intencji mszę świętą w katedrze.

Posłuchaj:

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »