Arkadiusz Wiśniewski o tym, co go łączy z Patrykiem Jakim, czyli o potrzebie pokoleniowej zmiany, ale nie w gabinetach, tylko "w myśleniu o Opolu"
Wiśniewski, który opuścił szeregi PO zaraz po zwolnieniu ze stanowiska wiceprezydenta Opola, konsekwentnie kreował się na skutecznego bezpartyjnego fachowca, kandydata obywatelskiego wolnego od partyjnych obciążeń. Ponieważ dość nieoczekiwany sojusz z Jakim, specem od politycznych personalnych rozgrywek, postawił ten wizerunek pod znakiem zapytania, usiłowaliśmy dociec, jaka jest cena za poparcie posła Jakiego. Okazało się jednak szybko, że się od naszego gościa tego nie dowiemy, bo ten z uporem powtarza, że żadnej takiej ceny nie musiał zapłacić. Nie ma dealu, jest jedynie pewna wspólnota programowa, za którą nie idą ustalenia kadrowe typu: wiceprezydent dla człowieka Jakiego.
- Stworzę autorski zarząd - zapewnia Wiśniewski. - Uważam zresztą, że przed wyborami nie ma co o personaliach rozmawiać.
Próba ustalenia zakresu programowego podobieństwa łączącego obu panów też nie była prosta. Nie tak dawno Jaki deklarował, że nie poprze nikogo, kto chce sprzedać ECO, tymczasem Wiśniewski twierdził, że przeciwnicy tej prywatyzacji są demagogami. Czy zmienił zdanie? Twierdzi, że nie, co najwyżej pod wpływem rozmów z Jakim nabrał większego dystansu i uważa teraz (nie on jeden zresztą), że decyzja powinna zapaść po wyborach. Jakiego i Wiśniewskiego łączy podobno, według naszego gościa, oczekiwanie na pokoleniową zmianę postrzegania Opola. Co nie znaczy jednak, że Wiśniewski chce jakiejś rewolucji. Wręcz przeciwnie, w odróżnieniu od innych kandydatów nie ma czarnych list urzędników do wymiany. Dodajmy, że to deklarowane podobieństwo programowe jest tym bardziej zaskakujące, że w opolskim samorządzie panowie ostro się kiedyś spierali.
- Nawet jeśli dzieli nas przeszłość, to łączy przyszłość - zadeklarował Wiśniewski.
Posłuchajcie: