Adam Kępiński o tym, że na poligonie najbardziej brakowało mu pasa i o tym, że w tych wyborach kandydat SLD miał małe szanse, by się przebić
Nasz gość opowiedział, że zaliczył strzelanie z karabinku beryl oraz pistoletu vis, obejrzał pokaz plutonu czołgów, zaliczył inne elementy szkoleniowego programu, wreszcie najadł się smacznej wojskowej grochówki.
- Brakowało mi pasa, czułem się jak jeniec - opowiadał. - W moich czasach pas był obowiązkowy, w nowej mundurowce go nie, więc dziwnie się czułem. Dodam, że trafiłem do wojska po 20 latach i było to naprawdę ciekawe przeżycie. Dla większości uczestników szkolenia to był pierwszy tak bliski kontakt z wojskiem.
Szkolenie dla parlamentarzystów zorganizowano na wniosek marszałka Sejmu i byłego szefa resortu obrony Radosława Sikorskiego, który najwyraźniej zareagował na deklaracje posłanki Pawłowicz, która zadeklarowała chęć odbycia szkolenia.
- Chciała się szkolić, ale wczoraj jej nie było - stwierdził Kępiński.
Naszego gościa zapytaliśmy także o nieuniknione powyborcze rozliczenia w SLD. Zdaniem Kępińskiego, sytuacja Sojuszu nie jest łatwo, bo pojawiają się różne nowe lewicowe inicjatywy, które nie mogą się rozwinąć dopóki SLD jest na politycznej scenie.
- Kampanię zdominowały trze trendy: spadek notować Komorowskiego, pracowitość Dudy i zamieszanie robione przez Kukiza - stwierdził. - Nie wiem, czy w tym klimacie nasz kandydat, nawet gdyby nie była nim Magdalena Ogórek, miałby szansę zaistnieć.
Posłuchajcie: