– Gdybyśmy zastosowali tą samą miarę, to wyraźnie w czwartkowej debacie bardziej energiczny, energetyczny wręcz był Andrzej Duda. Wydaje się, że przepracował wszystkie błędy, które wytykano mu po pierwszej debacie i to samo można powiedzieć o prezydencie Komorowskim. Bardziej energiczny w pierwszej debacie w czwartek wydawał się już być, powiedziałabym, tradycyjnie uśpiony – ocenia dr Ewa Skrabacz.
Zdaniem politolog, ani w pierwszej, ani w drugiej debacie kandydatów nie mieliśmy jakiegoś spektakularnego nokautu, który mógłby zaważyć na sentymentach wyborców. Choć ciekawych zwrotów nie zabrakło. – Bardzo dużo mówi się o rozpoczęciu debaty, chorągiewce Platformy Obywatelskiej, która jak pojawiało się w komentarzach wielokrotnie, jak gorący kartofel została przerzucona przez Bronisława Komorowskiego do prowadzącej debatę w tej części Moniki Olejnik, a ostatecznie spoczęła u jej stóp – zauważa dr Skrabacz.
Zdaniem gościa Radia Opole frekwencja w niedzielnych wyborach będzie najpewniej wyższa niż zwykle. Choć sugestie niektórych sondażowni, że może przekroczyć 65 procent, należy traktować ostrożnie.
Sondaże nie dają żadnemu z kandydatów wyraźnej przewagi, wiele wskazuje na to, że w niedzielnych wyborach w walce o najważniejszy urząd w państwie będzie decydować każdy głos.
Dziś ostatni dzień kampanii – kandydat PiS Andrzej Duda ma się spotkać z wielodzietną rodziną zastępczą w Śmiechowicach koło Lubszy. Obydwaj kandydaci mają też dziś jeszcze wystąpić w Polskim Radiu.
Źródło: Rozmowa „W cztery oczy".
Jacek Rudnik (oprac. WK)