– Niestety nie jestem w stanie na dzień dzisiejszy Państwu ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, czy kandydat z naszego województwa w tym europarlamencie się znajdzie, czy też nie. Nasze dokumenty pojechały do okręgowej komisji do Wrocławia. Jeszcze okręgowa komisja z Wrocławia musi poczekać na inne protokoły od rejonowych komisji z naszego okręgu i dopiero, jak to wszystko zbierze, to musi pojechać do Warszawy i dopiero, jak to wszytko spłynie do Warszawy, dowiemy się, kto i czy w ogóle z naszego województwa dostał się do Parlament Europejskiego – tłumaczy Joanna Maksymowicz.
Pewne jest, że frekwencja na Opolszczyźnie była niższa niż przy poprzednich eurowyborach i wyniosła wczoraj 17,95%.
– Przy ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego mieliśmy frekwencję ponad 19% w regionie, w tych wyborach nie dobiliśmy do 18% - było 17,95%. Około 147 tysiącom wyborców wydano karty do głosowania – to jest o jakieś niecałe 20 tysięcy mniej niż przy ostatnich wyborach – wyjaśnia nasz gość.
Na niższą frekwencję z pewnością wpływ miał fakt, że zmalała liczba wyborców na Opolszczyźnie. Podczas ostatnich wyborów do europarlamentu uprawnionych do głosowania było u nas około 830 tysięcy. mieszkańców. W tegorocznych wyborach było to już nieco ponad 819 tysięcy.
Ze wstępnych wyników Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że niższą frekwencję niż na Opolszczyźnie odnotowano jedynie w województwie warmińsko-mazurskim.
Źrodło: Rozmowa "W cztery oczy"
Posłuchaj wypowiedzi naszej rozmówczyni:
Krzysztof Rapp (oprac. WK)