Radio Opole » Niezła historia » Niezła historia - artykuły

Niezła historia - artykuły

2011-09-06, 13:04 Autor: Radio Opole

Husaria już rozpuściła konie…

Dziś stawialibyśmy ich w jednym szeregu z żołnierzami co najmniej Brygady Kawalerii Powietrznej. Przeszli do historii, a czym była polska husaria - wie każdy pasjonat wojskowości na świecie.

W Polsce husarze kojarzą się nam przede wszystkim z odsieczą wiedeńską. Choć był to już raczej ostatni akord tej historii, niż jej początek. To bowiem w czasie rozpoczętej 2 września 1621 roku bitwy pod Chocimiem husaria przeżywała swój rozkwit. Do formacji udało się wówczas zaciągnąć aż osiem tysięcy jeźdźców, którzy walnie przyczynili się do polskiego taktycznego zwycięstwa. Wyniszczająca bitwa trwała do 9 października, a zakończyła się podpisaniem pokoju korzystnego zarówno dla Turcji, jak i dla Rzeczypospolitej. Można więc mówić o swego rodzaju „honorowym remisie”…

Czemu jednak husaria zawdzięcza legendę, jaką obrosła w późniejszych wiekach? W dużej mierze oczywiście literackim opisom, jak choćby ten, zawarty w sienkiewiczowskim Potopie: "Spojrzymy: husaria już rozpuściła konie. Boże, co za impet! Wpadli w dym... znikli (...) Aż zagrzmiało coś i dźwięk się uczynił, jakby w tysiącu kuźni kowale młotami bili. Spojrzymy: Jezus Maria! Elektorscy mostem już leżą jako żyto, przez które burza przejdzie, a oni już hen za nimi! jeno proporce migocą!’’.

Polska Husaria ma swoje źródła w serbskich lekkich jednostkach, które przyłączyły się do polskiej walki z Turkami. Z czasem taktykę walki „usarskiej”, jak to pisano ówcześnie, przejęli Polacy. Daleko jednak było im w tych początkach do znanego nam dziś obrazu ciężko zbrojnego jeźdźca uzbrojonego w kopię. Dopiero z czasem wyposażenie stawało się bogatsze, pojawiały się także elementy najbardziej charakterystyczne, czyli skrzydła oraz skóra lamparcia przerzucona przez zbroję.

Husarze musieli imponować także w czasach sobie współczesnych postawą i malowniczością. Ostatnie badania pokazują jednak, że obraz utrwalony w powieściach, na płótnach czy nawet w filmach może nie pokrywać się z rzeczywistością. Zadaniem części historyków jest bowiem prawdopodobnym, że husaria wcale powszechnie w bitwie swoich charakterystycznych skrzydeł nie używała. A jeśli już, to były one troczone do siodła i wcale nie tak imponujące w rozmiarze. „Ot, skrzydełka….”, powiedziałby ktoś lekceważąco, niepraktyczne, a nawet przeszkadzające w boju. Inny jednak zauważyłby, że efekt psychologiczny, jaki szum tych skrzydeł w czasie szarży musiał powodować, z pewnością wywoływał gęsią skórkę u wrogów Rzeczpospolitej. Swoją drogą, na ten sam efekt psychologiczny postawili Niemcy montując wieki później w swoich słynnych Sztukasach specjalne gwizdki, tak często wspominane po wrześniowym boju.

To jednak nie skrzydła i lamparcie skóry stawiały husarię w szeregu najlepszej światowej jazdy. Była to formacja nie tylko pięknie wyglądająca na paradzie, ale przede wszystkim nadzwyczaj skuteczna w boju. I dopiero upowszechnienie się i rozwój techniczny broni palnej położył jej kres. Zlikwidowana została uchwałą sejmu Rzeczypospolitej z 1776 r. Uchwała ta postanawiała też z istniejących chorągwi husarskich i pancernych sformować brygady kawalerii narodowej.

Ireneusz Prochera (oprac. Małgorzata Lis-Skupińska)

Zobacz także

2345678
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »