Taki Łukasz Nowicki, na przykład. Zostawiła go znana piosenkarka i on ma teraz młynek w głowie, o czym czytam średnio trzy razy w tygodniu. Nie wiecie, kto to pan Łukasz? On jest znany z tego, że jest synem znanego aktora.
A na przykład takiego księcia Harry'ego wzięli sobie na cel już nie tylko paparazzi, ale wytrawni wojownicy niesłusznej sprawy, jakimi są afgańscy talibowie. Z nimi żartów nie ma, bo u nich celny strzał kończy się śmiercią prawdziwą, a nie jak w przypadku gazet – towarzyską. Niedawno w tej żądzy ukatrupienia wnuka królowej Anglii zapędzili się oni do jednej z baz, gdzie zniszczyli kilka supernowoczesnych samolotów. Swoją drogą, w tej wojnie fascynujące jest zderzenie prehistorycznego prymitywu z kosmicznymi technologiami. Faceci w sandałach zrobionych z opon, ubrani w szmaty i noszący wodę w manierkach uszytych z koźlej skóry - posługują się telefonami satelitarnymi, jakich u nas nie ma nawet premier. A kałachami sprzed lat pięćdziesięciu potrafią dać łupnia najnowocześniejszej armii świata, jaką jest NATO, gdzie nawet dłubanie w nosie poddane jest procedurom i regulaminom.
Trzeba też przyznać, że imponująca jest też gotowość młodej męskiej części brytyjskiej rodziny królewskiej do uczestnictwa nie tylko w skandalach biesiadno-erotycznych, ale i wojenkach jakie wyszczerbiona już dawno Korona prowadzi jeszcze tu i ówdzie. Czy ktoś słyszał kiedyś, aby dziecię polskiego polityka biło się na misji w Iraku czy Afganistanie? No, niechby tylko w Kosowie.
Ba, czy słyszał ktoś, żeby dziecko polskiego polityka w ogóle poszło kiedyś do wojska? Synowie i córki naszych polityków idą co najwyżej do spółek skarbu państwa lub samorządowych, względnie na lotnisko – jako polisa ubezpieczeniowo-towarzyska tegoż lotniska szefa.
Nie rozwijam tematu, bo się boję, że mnie zawlecze do sądu znany adwokat Duży Romek, zwany też na wzór filmu „Miś” Wesołym Romkiem, który jest żywym i okazałym dowodem na to, że jak się komuś nie chce robić, to się pcha do polityki, choćby za cenę ponownej śmieszności.
A wracając do dzieci sławnych osób, to w tym całym ich ucisku, na swoje wyszedł tylko syn Wałęsy, któremu właśnie darowano mandat za jazdę motocyklem z prędkością 190 km na godzinę. Co dedykuję tym wszystkim Polakom, którzy zostali ostatnio złapani na radar.