Żeby się komponował i w ogóle.
Przypomniała mi się ta nieludzka praktyka, gdy przeczytałem, że w zacnej opolskiej bibliotece miejskiej wystawione będą do wypożyczenia żywe książki. Te książki: transseksualistka, katoliczka, ateistka, osoba chora na stwardnienie rozsiane, osoba niewidoma, Cyganka, gej, aktor, Niemiec, Chinka z Tajwanu, Czeszka i weganka.
Ten projekt, bo dziś wszystko jest projektem, miał na celu krzewienie tolerancji, gdyż zdaniem organizatorów wszystkie wymienione osoby to reprezentanci grup wykluczonych. Organizatorami zaś byli Amnesty International oraz młodzieżówka Mniejszości Niemieckiej.
Ja bardzo przepraszam, ale młodzież niemiecka grupą wykluczoną? Daj Bóg każdemu takie fory, granty, anty i kieszonkowe z Bundestagu, a w politycznej dorosłości - gwarantowane miejsce w Sejmie. Wykluczona to jest młodzież, która przychodzi na moje zajęcia z dziennikarstwa, bo w 90 procentach nie znajdzie roboty. Z tym, że ja nie zaglądam im w metryki.
Idźmy dalej. Aktor osobą dyskryminowaną? I to kto? Maciej Namysło, artysta w Opolu znany i dopieszczany znaczącymi rolami. Osoby niepełnosprawne? Ależ chorzy nie są tu wykluczeni dlatego, że my Polacy jesteśmy tacy podli, ale dlatego, że mamy niewydolne państwo i absurdalne ubezpieczenia społeczne.
Ateistka? Wykluczona? Chyba z łaski wiary, ale o to pretensje do siebie lub do Boga, nie do mnie. A obok ateistki katoliczka? Też wykluczona? To zdecydujcie się w końcu: albo, albo... No, chyba żeby ta pani przyjechała z Sudanu, ale była przecież stąd.
Weganka? A na czymże polega jej wykluczenie? Że nie je mięsa i nabiału? Ale czy ktoś ją do takiej diety zmusza? Nie wiem też, na czym mogłoby polegać wykluczenie Czeszki, Cyganki i pani z Tajwanu. I nie chcę się nawet dowiadywać, aby nie usłyszeć kolejnych niedorzeczności.
Ja nie zaprzeczam, że każda z tych wystawionych w MBP żywych książek może być prywatnie fascynująca i sympatyczna. Tylko po co dają się oprawiać w tak niesympatyczne okładki? To tak, jak wejść do klatki.
Posłuchaj felietonu: