Zataczali się nie tylko pod ciężarem swych osobistych doświadczeń, ale i wskutek spożycia oraz ogólnych kontuzji, jakich nabawili się też zapewne po spożyciu będąc. Wiódł ślepy kulawego, tak to mniej więcej wyglądało. No i jeszcze pachniało – nie pytajcie, jak.
To byli bezdomni z kategorii: na własne życzenie, choć jak ktoś poznał życie nieco głębiej niż sięga stereotyp, ten wie, że to się tylko tak mówi, i że to „własne życzenie” spada czasem na człowieka jak grom z jasnego nieba. I w podobnym stopniu co grom jest od niego zależne.
No więc wlekli się tak ci dwaj zmeneleni nieszczęśnicy, a ja pomyślałem sobie o głośnym ostatnio medialnie zjawisku pod tytułem squoty. Głośnym na razie w stolicy, ale spokojna głowa, i my tutaj doczekamy się swojskiej mutacji squotingu.
Oto objawiły się grupy – krzykliwe i mocno medialnie ustosunkowane - które zajmują cudze (i puste chwilowo) domy, kamienice, hale, magazyny, działki.
A zająwszy je, dorabiają do swego bezprawia wyrafinowane uzasadnienie. A więc, że są przedstawicielami kultury alternatywnej, że propagują inny styl życia, że miłość, że przyjaźń, że tolerancja, że ekologia. Że uprawiają sztukę wyzwoloną, że krzewią alterglobalizm, że dają ludziom nadzieję, bo na nowo odczytują myśli Marksa, Lenina, Engelsa i Che Guevary.
I to tłumaczenie znajduje niebywały poklask wśród elit, które bronią zaborców cudzego mienia. Ba, traktują ich jak oświeconych Janosików lub Robin Hoodów. Jak napisał w weekendowym wydaniu Wyborczej jeden z jej ideologicznych asów: Pierwsze squoty za płoty... Rozumiem, że teraz to już lawina?
Więc tak sobie pomyślałem, że gdyby ci dwaj przepici nieszczęśnicy postarali się o jakieś ideologiczne uzasadnienie swego wyglądu, gdyby ściany meliny ozdobili graffiti z symbolami sierpa i młota na czele, gdyby rozpamiętując swe klęski, walili całymi dniami w tam-tamy i gdyby nazwali się Pracownią na Rzecz Tęczowej Rewolucji, mogliby domagać się świętego spokój od policji i straży miejskiej, darmowego prądu i wody, a może i zapomóg od władzy. Bo dlaczego nie?
Posłuchaj felietonu: