Wyborcze sny o potędze Mniejszości Niemieckiej nie są niczym nowym, podobne deklaracje padają co cztery lata. Co więcej, są one całkiem uzasadnione. Na początku lat 90. Ubiegłego wieku, gdy obowiązywała inna ordynacja, polscy Niemcy mieli aż 7 posłów i senatora, potem, pod rządami nowej ordynacji, mogli liczyć na trzy mandaty w Sejmie i jeden w Senacie. Od dłuższego czasu mają jednak tylko jednego przedstawiciela na Wiejskiej i co cztery lata starają się ten wynik poprawić.
Loża próbowała ustalić, kto może być kandydatem do Senatu w okręgu teoretycznie biorącym dla MN. Dowiedzieliśmy się jednak tylko tego, że tym razem nie wystartuje Józef Kotyś, były wicemarszałek, który startował bez powodzenia cztery lata temu. Jak wiadomo, ten prominentny polityk MN ostatnimi czasy zajął się działalnością muzyczną i najwyraźniej odpuścił sobie politykę.
Nasz gość, pytamy o koszty kampanii, stwierdził, że w przypadku wyborów parlamentarnych MN jest raczej oszczędna i zwykle wydaje około 200 tysięcy złotych, czyli tyle, ile wynosi refundacja z budżetu państwa w przypadku zdobycia jednego mandatu.
Z posłem Gallą rozmawialiśmy także o Kongresie Morskim (jest zaniepokojony informacjami, że zablokowana może zostać ciągnąca się od 18 lat budowa jazu w Malczycach na Odrze) oraz sytuacji finansowej samorządów (jest coraz gorsza, dwóm polskim gminom grozi bankructwo z powodu zbyt dużego zadłużenia).
- Do rozważenia jest model związkowy, który sprawdzi się w Niemczech – mówi nasz gość. – Mamy w tej chwili związki celowo, takie jak wodociągowe Prokado, możliwe są jednak związki gmin, które nie s w stanie funkcjonować samodzielnie.
Posłuchajcie: