– Prawdopodobnie z tego sejmu nie zostanie prawie nikt, a już liderzy partii tracą w tym momencie władzę. W Wielkiej Brytanii nie ma mowy, żeby powstały takie leninowskie partie, jak u nas, gdzie wódz decyduje o tym, kto będzie pierwszy, drugi, trzeci na liście. W obecnym sejmie 3/4 posłów to są osoby, które kandydowały z pierwszego, drugiego czy trzeciego miejsca. Czyli kto wybrał posłów? Ci, którzy ich na tym miejscu umieścili, a nie wyborcy – wyjaśnia rozmówca.
Zdaniem Sanockiego wybór personalny w obecnym systemie wyborczym jest fikcją, bo wyborca nie zna wszystkich nazwisk na różnych listach i wybiera te, które są na czołówce.
– Tak duży okręg sprawia, że wyborca nie jest w stanie dokonać właściwego wyboru – dodaje.
– My proponujemy dla posłów ciężką pracę, bo system jednomandatowy, to kontrola obywateli nad posłami, reprezentacja w każdym powiecie posła, biuro poselskie i ciężka praca posła. Obecni posłowie się przed tym bronią i dlatego wysuwają te bałamutne argumenty przeciwko JOW-om – podkreśla rozmówca.
Zdaniem Janusza Sanockiego to właśnie JOW-y mogą uzdrowić niesprawne państwo i polskie sądownictwo.
Posłuchaj wypowiedzi naszego rozmówcy:
Oprac. Justyna Krzyżanowska