Daniels to postać szczególna, przez jednych chwalona za pozytywny stosunek do Polski i Polaków, przez innych traktowana jako osoba podejrzana o mocno niejasnych intencjach.
- Ja jestem prostym człowiekiem, który założył małą fundację. Przyjechałem do Polski, bo tu przez pokolenia, w pięknym Dobrzeniu nad Wisłą, mieszkali moim przodkowie - mówił nam Daniels. - Dla niektórych Polaków jestem za bardzo proizraelski, a dla wielu Żydów zbyt propolski, bardzo często spotykam się z hejtem w sieci. A ja rozmawiam ze wszystkim, jednego dnia z Gazetą Wyborczą, innego z Radiem Maryja.
Nasz gość uważa, że stosunki polsko-izraelskie nie są ostatnio najlepsze. Niektórzy polscy politycy, przede wszystkim ci z Konfederacji, chętnie sięgają w kampaniach wyborczych po kartę żydowską, także w Izraelu politykom " zdarzają się głupie wypowiedzi o Polsce", choć tam ten wątek nie ma większego wpływu na wynik wyborów.
- To, co powiedział minister Israel Katz (stwierdził, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki), było obrzydliwe - ocenia Daniels.
Naszego gościa spytaliśmy, jak walczyć z określeniem "polskie obozy śmierci".
- W Anglii mamy powiedzenie, że prawda nas wyzwoli - odpowiedział. - Należy mówić prawdę, że za tę zbrodnie odpowiadają niemieckie państwo i społeczeństwo.
Na pytanie o to, czy spotkał się w Polsce z przejawami tak zwanego ulicznego antysemityzmu, Daniels odpowiedział:
- Polska jest krajem bezpiecznym dla Żydów. W Londynie strach się pokazać przy synagodze bez ochrony. W Belgii czy Niemczech mamy na ulicach uzbrojonych żołnierzy. Niedawno rozmawiałem z Amerykanką, która przyjechała do Polski. Była zaszokowana, że może bezpiecznie chodzić bez obstawy w miejscach związanych z historią Żydów. Tu jest bezpieczniej niż w Stanach Zjednoczonych. Trudno uwierzyć, ale to prawda.