W rajdzie od lat biorą udział młodzi i starzy, nie ma górnego ograniczenia wieku.
- Mieliśmy uczestnika, który urodził się przed wojną. Nie ukończył rajdu, ale szedł! - mówi Antoniewicz. - Ale mamy też prawdziwych wyczynowców, których nazywamy "maratończykami", bo oni nie idą, ale biegną. Rekord wynosi 11 godzin i 59 minut. Czy zostanie teraz pobity? Nie wiem, ale trasa jest dość płaska, rok temu była trudniejsza, bo zahaczała o tereny górzyste.
W rajdzie weźmie udział 160 uczestników, każdy musiał wpłacić skromne wpisowe w wysokości 60 zł.
- W zamian dostanie koszulkę, wodę i posiłek regeneracyjny - mówi nasz gość. - Posiłek jest zdradliwy, są tacy, którzy dochodzą do 60. kilometra, gdzie po zjedzeniu pysznej zupy pomidorowej rezygnują z dalszego marszu - mówi harcerka, która - jak przyznaje - sama jeszcze rajdu nie zaliczyła, choć przejechała trasę z nadleśniczymi, by zbadać, czy jest bezpieczna.
Kiedyś trasę wytyczało się w terenie, z mapą i kompasem w ręku, dziś pomagają mapy satelitarne.