O szczególnej sytuacji mieszkańców Winowa zrobiło się głośno już w czasie sporów o zmianę granic Opola. Władze gminy Prószków ogłosiły, że po przekazaniu infrastruktury wodno-kanalizacyjnej ceny za wodę i ścieki będą musiały wzrosnąć, przy czym radykalnie wzrosną w przypadku Winowa, bo on nie będzie już częścią Prószkowa. Władze Opola od razu oświadczyły, że nie zatwierdzą takich stawek, ale przez jakiś czas atmosfera była nerwowa.
- Gmina chciała zrobić na złość, pokazać, że powiększenie Opola to same kłopoty. Taka urzędnicza głupota - mówi nasz gość. - Oczywiście skończyło się tym, że płacimy tyle samo, co inni mieszkańcy miasta.
Mika opowiada jednak, że dopiero po zmianie granic okazało się, jak wiele ważnych kwestii własnościowych nie jest uregulowanych. Co jest o tyle istotne, że miasto - a także rada dzielnicy dysponująca własnym budżetem - nie może inwestować na nieswoim majątku. Tymczasem na razie Prószków to publiczne mienie w Winowie jedynie użyczył.
- Rozmawialiśmy z prezydentem Wiśniewskim, jest zdeterminowany, by te kwestie uregulować - mówi nasz gość.
Są jeszcze bardziej złożone sytuacje. Dawna szkoła została przed wojna zbudowana na działce prywatnej, bo władze niemieckie nie były zainteresowane polską szkołą. W latach 90. gmina chciała to uregulować, miało dojść do zamiany działek, temat jest jednak nadal niezakończony. Jak mówi Mika, jest budynek , są dwie działki i dwie księgi wieczyste. Teraz to problem opolskich urzędników.