Plan rządu jest powszechnie znany: szpitale, które trafią do sieci, otrzymają w ramach ryczałtów 91 procent pieniędzy przeznaczonych na szpitalną ochronę zdrowia, pozostałe będą musiały zabiegać o publiczne pieniądze w konkursach ofert, za pomocą których podzielone zostanie pozostałe 9 procent budżetu.
Zdaniem Kolka, odgórne sterowanie reformą jest gorszym rozwiązaniem niż reforma wdrażana na poziomie regionu.
- Każdy region ma swoją specyfikę. Powinno się wziąć mapę potrzeb zdrowotnych w regionie i przełożyć ja na sieć placówek szpitalnych - przekonuje.
Nasz gość nie chciał spekulować, które szpitale na Opolszczyźnie mogą nie wejść do sieci.
- Gdy słucham wypowiedzi polityków rządzącej koalicji, to odnoszę wrażenie, że będziemy mieli status quo, bo każdy szpital znajdzie politycznego obrońcę - ocenia sytuację Kolek.
Gdzie teoretycznie mogłyby się pojawić takie kłopoty? W dwóch powiatach, prudnickim i nyskim, w których działa więcej niż jeden powiatowy szpital.