Niewiarygodne przypadki Hansa Dietricha Kocota
< >Radiowa powieść Zbigniewa Górniaka – „Spadek, miłość i kradzione samochody” – to taki Górniak, jakiego znamy i lubimy. Bawiący się językiem, dowcipny, w przewrotny sposób wykorzystujący wszystkie możliwe stereotypy.
Przecież mamy tu do czynienia z odwróconym blitzkriegiem – oto świeżo upieczony detektyw z Monachium - wyposażony w broń, kamizelkę kuloodporną i przewodniki - 1 września najeżdża Polskę, by polec w nierównym boju ze zwariowanymi Polakami, oddając przy tym serce pięknej Wandzie, która tym razem – mamy tu kolejny mit – zechciała Niemca.
To także Górniak autoironiczny – przecież to on we własnej osobie jest pierwowzorem irytującego redaktora Jarosława Zbrozło, wszędobylskiego i cwanego dziennikarza głównego dziennika lokalnego. A czemuż to powieściowe alter ego Górniaka wygląda jak „albański cinkciarz”? Bo tak z czułą złośliwością ocenił kiedyś Autora zaprzyjaźniony fotoreporter Paweł Stauffer.
O tych – i innych – tajnikach powstawania swojej radiowej powieści opowiadał Górniak podczas poniedziałkowego spotkania promocyjnego w Studiu M w siedzibie Radia Opole. Przypomnijmy: to Radio Opole zamówiło powieść rozgrywającą się w opolskich realiach i silnie nawiązującą do tego wszystkiego, czym w 2007 roku (roku niezapomnianej wizyty Kocota w naszym regionie) żyli mieszkańcy Śląska Opolskiego. Mogliśmy jej słuchać podzielonej na 101 odcinków, teraz otrzymujemy wersję książkową.
To także przewrotna powieść o dojrzewaniu. Dojrzewaniu do czego? Do zrzucenia przewidywalnego i politycznie poprawnego kostiumu zawsze poukładanego Bawarczyka. W zderzeniu z pokręconymi Polakami młody aspirant Kocot staje się – by użyć określenia samego Górniaka – coraz bardziej rozmemłany. Przestaje robić pompki i liczyć kalorie, zaczyna za to łamać przepisy (!), sam kradnie brykę (!!) a na koniec załatwia sobie lewe L4 (!!!), by okłamać swojego monachijskiego pracodawcę. No i na finał zostaje w Polsce, którą jeszcze kilka tygodni wcześniej uważał za Dzikie Pola nawiedzane przez polarne niedźwiedzie. I gotów jest nawet – uwaga – zostać germanistą w wiejskiej szkółce! Przekabaciliśmy go i już!
Podobno, jak zapewniał siedzący na widowni Studia M gość ze stolicy Radek Kobiałko, Michał Żebrowski, który czytał powieść na antenie Radia Opole, dopytuje się w Warszawie o ciąg dalszy. Co Pan na to, redaktorze Górniak?