Berek: gdyby PKW chciała "podrążyć" kwestię sprawozdania PiS, otrzymałaby jeszcze bardzo dużo materiału
W piątek w TVN24 Berek odniósł się do środowego posiedzenia PKW, która nie podjęła decyzji ws. sprawozdania finansowego komitetu PiS z wyborów parlamentarnych - odroczyła posiedzenie do 29 sierpnia. PiS ze względu na ewentualne nieprawidłowości w finansowaniu kampanii może stracić nawet 75 proc. z blisko 26-milionowej subwencji.
Minister zasugerował, że Komisja mogłaby zwrócić się do prokuratury o udostępnienie materiałów zgromadzonych w ramach prowadzonych postępowań. "PKW mogłaby wyraźniej pokazać, że bierze odpowiedzialność za to, żeby zgromadzić materiały, które uważa za zasadne" - podkreślił.
Zdaniem Berka, zachowanie PKW jest "mało czytelne dla obywateli". "Brakuje czytelnego wyjaśnienia, co tak naprawdę się dzieje. Komisja ma standardowe zadania związane z wyborami, ale ta sytuacja przedwyborcza była niestandardowa. Warto by było wiedzieć np. jaka jest skala tych zawiadomień" - mówił.
Szef komitetu stałego RM odniósł się do pisma, w którym, w zeszłym tygodniu Komisja zwróciła się do premiera Donalda Tuska o udostępnienie informacji na temat zawiadomień o przestępstwach wyborczych. W jego ocenie, pismo to było "bardzo dziwne", ponieważ przestępstwa wyborcze nie są istotą nielegalnego finansowania partii. Jak przypomniał, w przeszłości miały miejsce przypadki odrzucenia sprawozdań finansowych, ale "to wcale nie przekładało się na przestępstwa wyborcze".
"Poczułem zdziwienie i lekkie zaniepokojenie, bo to oznaczałoby, jakby to, co do tej pory zostało przekazane nie wybrzmiało w pracach PKW" - powiedział Berek. Podkreślił, że informacje z RCL ze źródłowymi materiałami zostały przekazane Komisji już kilka tygodni temu. "Teraz PKW zwróciła się tylko o dodatkowe informacje" - dodał.
Minister przypomniał, że w dokumentach PKW, które są wiążące dla komitetów napisano, że "komitety wyborcze ani kandydaci nie mogą czerpać korzyści z prowadzenia akcji agitacyjnej przed rozpoczęciem kampanii wyborczej". Ze stanowiska Komisji wynika bowiem, że "podejmowanie przez podmioty lub osoby, które zamierzają uczestniczyć w zbliżających się (...) wyborach działań, które noszą cechy kampanii wyborczej, jest niezgodne z przepisami prawa wyborczego".
"Jeżeli Komisja mówi, że tego nie wolno robić, a potem stosując ten sam przepis do ustalenia potencjalnych skutków jego naruszenia mówi, że ją interesuje tylko okres kampanii wyborczej, to ja czuję się skonfundowany" - powiedział szef Komitetu Stałego RM.
Odraczając posiedzenie do 29 sierpnia, PKW zwróciła się do Rządowego Centrum Legislacji (RCL) oraz Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK) o podanie kosztów wszystkich działań, które można uznać za wsparcie w kampanii PiS. W przypadku RCL, chodzi o wskazanie obowiązków i wyliczenie wynagrodzeń osób zatrudnionych w RCL, które miały angażować się w kampanię wyborczą ówczesnego prezesa Centrum Krzysztofa Szczuckiego, który startował do Sejmu z listy PiS.
PKW interesują wydatki jedynie w okresie kampanii wyborczej do parlamentu, czyli od 8 sierpnia do 13 października 2023 roku. (PAP)
del/ mrr/