Zielińska w lutym została mistrzynią Europy w kat. 81 kg, jednak nie dało jej to bezpośredniej przepustki na igrzyska, bowiem można ją było uzyskać tylko na podstawie światowego rankingu. W kwietniu w rozgrywanym w Tajlandii turnieju IWF World Cup 27-letnia sztangistka w tej samej kategorii zajęła 10. miejsce, co nie poprawiło jej pozycji w zestawieniu.

Wydawało się, że droga do Paryża została zamknięta i po raz pierwszy od 70 lat Polska nie będzie miała swojego przedstawiciela w jednej z najbardziej "medalodajnych" dyscyplin. Furtka otworzyła się jednak 15 maja - ranking został zrewidowany i Zielińska awansowała na 12. miejsce, ostatnie premiowane kwalifikacją olimpijską. Zostało to oficjalnie potwierdzone 10 czerwca.

"Na początku, jak tylko została ogłoszona moja kwalifikacja, trochę się cieszyłam, ale jednak trochę też nie dowierzałam. Dopiero od jakiegoś czasu dociera do mnie, gdzie jadę i po co. Nie lubię jednak za bardzo określenia, że +uratowałam honor polskich ciężarów+, bo wiadomo, jak było jeszcze rok temu" - przyznała sztangistka, nawiązując do swojego konfliktu z Polskim Związkiem Podnoszenia Ciężarów i trenerem kadry Antonim Czerniakiem.

27-letnia zawodniczka obecnie jest w poprawnych stosunkach ze związkiem, ma jednak indywidualną trenerkę. Od roku skupia się już tylko na treningach, a jej najważniejszym celem są właśnie igrzyska.

"Przez ostatnie 12 miesięcy robiłam wszystko, żeby móc reprezentować Polskę podczas igrzysk. Jako zawodniczka, która chce dobrze dla dyscypliny, wolałabym jechać z większą ekipą. Mam nadzieję, że podnoszenie ciężarów wyjdzie z dołka, w jaki wpadło i w Los Angeles będzie więcej sztangistów. Ja teraz zrobię wszystko, żeby zaprezentować się w Paryżu jak najlepiej" - zapowiedziała Zielińska.

W Paryżu zadebiutuje w olimpijskiej imprezie.

"Igrzyska będą spełnieniem marzeń. Jest to dla mnie ogromny zaszczyt i duma, bo zawsze ogromną wartość miało dla mnie startowanie z orzełkiem na piersi. Podczas igrzysk to w ogóle ogromne przeżycie" - zaznaczyła.

"Trochę żartuję, że te igrzyska są na przetarcie, a kolejne będą po medal. Trzeba mierzyć siły na zamiary, jadę do Paryża poprawić swój rekord życiowy i rekord kraju, a które to da miejsce, to zobaczymy. Pomost startowy i rywalizacja olimpijska rządzą się swoimi prawami. Wszystko powyżej 110 kg w rwaniu i powyżej 135 kg w podrzucie będzie mnie satysfakcjonować. Mam nadzieję, że to będzie mój dobry dzień, bo to impreza docelowa, więc liczę na to, że forma będzie najwyższa" - dodała mistrzyni Europy.

Podnoszenie ciężarów to jedna z ostatnich dyscyplin rozgrywanych w Paryżu. Sztangiści rywalizację rozpoczną 7 sierpnia, a ostatnie medale zostaną rozdane cztery dni później.

"Startuję dzień przed zakończeniem igrzysk, śmieję się, że zostawili najlepsze na koniec. Mam nadzieję, że swoim dobrym startem będę taką +wisienką na torcie+. Wiadomo, że takie długie wyczekiwanie nie jest dobre, bo człowiek się bardziej stresuje, ale mam nadzieję, że cała otoczka igrzysk i to, że będą - mam nadzieję - pełne trybuny, tylko bardziej mnie nakręci, a nie zestresuje. Cały czas nad tym pracuję" - podsumowała.

Zielińska-Stubińska w kat. 81 kg zaprezentuje się na olimpijskim pomoście 10 sierpnia.(PAP)

Autorka: Monika Sapela

msl/ pp/