BBC: atak Hezbollahu na Wzgórza Golan łamie niepisane zasady wojny granicznej
W rezultacie "makabrycznego niepisanego porozumienia" wojna, choć bardzo niebezpieczna, była ograniczona; chociaż w uderzeniach obu stron ginęli też cywile, cele były głównie wojskowe - zaznaczył w poniedziałkowym komentarzu Jeremy Bowen.
"Od samego początku obawiano się jednak, że duży atak na ludność cywilną którejkolwiek ze stron wywoła niekontrolowaną eskalację i doprowadzi do o wiele straszniejszej wojny, w której Izrael i Hezbollah wykorzystają pełnię swoich sił" - uzupełnił dziennikarz BBC.
Od izraelskiej odpowiedzi na atak Hezbollahu będzie zależało, czy wojna pozostanie pod względną kontrolą, czy przerodzi się w coś znacznie gorszego - podkreślił Bowen. Jak dodał, działania wymierzone w cele Hezbollahu położone na już wyludnionych obszarach południowego Libanu pozwoliłyby zapobiec dalszej eskalacji, ale przyczyniłby się do niej np. atak na elektrownie lub nalot na cywilów w Bejrucie.
Wspierany przez Iran Hezbollah jest dla Izraela o wiele groźniejszym przeciwnikiem niż palestyński Hamas. Kontrolująca południe Libanu organizacja dysponuje potężnym arsenałem rakiet zdolnych razić cele w Izraelu, jej bojownicy mają doświadczenie z wojny w Syrii, a armia izraelska mimo swojej przewagi nadal nie zakończyła walki z Hamasem w Strefie Gazy i jest zmęczona długą wojną - wyliczył Bowen.
Nawet jeżeli kryzys wywołany zabiciem 12 druzyjskich dzieci i nastolatków w Madżdal Szams uda się zażegnać, to "reguły" wojny granicznej między Izraelem i Hezbollahem są niejasne i niestabilne, przez co utrzymuje się ryzyko, że pojedynczy krwawy incydent wywoła katastrofalną wojnę - podsumował dziennikarz BBC.
Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ akl/