Sędzia Laskowski dla "Rz": w sprawie tymczasowych aresztowań wszyscy mają za uszami
W wywiadzie sędzia Laskowski został m.in. zapytany, jak ocenia to, że Ministerstwo Sprawiedliwości, zgodnie z rekomendacją Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, zamierza w projekcie reformującym Kodeks karny i procedurę karną usunąć przesłankę grożącej surowej kary jako samoistnej podstawy do zastosowania tymczasowego aresztowania.
"Rzeczywiście przesłanka surowej kary jest dziś traktowana dość automatycznie i bardzo często stanowi podstawę wydawanych postanowień albo o zastosowaniu tymczasowego aresztowania, albo o przedłużeniu stosowania tego środka. Przy czym często nie jest to kalkulacja realnie grożącej kary danemu podejrzanemu w konkretnym postępowaniu, tylko jest to po prostu zagrożenie kodeksowe" - powiedział.
Wskazał, że "przykładowo jeśli dane przestępstwo jest zagrożone karą do 15 lat pozbawienia wolności, a po ostatniej dużej nowelizacji, która podnosiła górne granice kar, mamy takich czynów w kodeksie ogromną obfitość, to oznacza, że przesłanka jest spełniona".
"Nieważne, że w danej sprawie realnie podejrzanemu groziłoby np. trzy lata. To jest jedna z przyczyn, dla których tymczasowe aresztowanie jest nadużywane w naszym kraju. To jest problem systemowy, co wynika również już z wieloletniego orzecznictwa trybunału strasburskiego" - ocenił Laskowski.
Zwrócił uwagę również, że "w ostatnich latach tych aresztów jest wyjątkowo dużo". "Sądy przychylają się do prawie każdego wniosku prokuratury, bo odsetek tych akceptowanych przekracza 90 proc., a zażalenia na stosowanie tego środka nie są uwzględniane w jeszcze większym zakresie" - wskazał.
Przypomniał, że "jest to pozbawienie wolności człowieka, podczas gdy ten środek ma mieć charakter zapobiegawczy, czyli zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania". "Oczywiście, problem dotyczy nie tylko praktyki tak prokuratury, jak i sądów, ale także mentalności społeczeństwa" - dodał.
Zapytany, czy rzeczywiście odpowiadanie z wolnej stopy nie jest dobrze widziane przez obywateli, sędzia Michał Laskowski wskazał, że "tak, oczywiście do czasu, kiedy nie dotyczy członka rodziny lub ich samych". "Wtedy punkt widzenia zmienia się o 180 stopni" - dodał. (PAP)
akr/ godl/