Błaszczak: mamy do czynienia z grą na odebranie PiS subwencji, to wyraz polityki zemsty "koalicji 13 grudnia"
Państwowa Komisja Wyborcza w minionym tygodniu przekazała, że podjęła decyzję o odroczeniu do 31 lipca posiedzenia ws. sprawozdań finansowych komitetów wyborczych z wyborów parlamentarnych, z uwagi na konieczność uzupełnienia zgromadzonych materiałów w celu dokonania pogłębionej całościowej analizy.
Resort sprawiedliwości postuluje, by PKW sprawdziła, czy wydatki dokonywane z Funduszu Sprawiedliwości były zgodne z przepisami Kodeksu wyborczego – przez pryzmat zgodności z zasadami finansowania kampanii wyborczych. Pismo w tej sprawie minister sprawiedliwości skierował na początku czerwca do Krajowego Biura Wyborczego. Minister Adam Bodnar podał wówczas, że "poprzednie kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości przyznało w sumie 2043 dofinansowania na łączną sumę 224 milionów złotych, w tym 201,1 mln zł w okręgach, gdzie startowali kandydaci Suwerennej Polski", a dofinansowania z FS przyznawano w latach 2019-2023, czyli w okresie pokrywającym się z kampaniami wyborczymi do Sejmu i Senatu oraz kampanią referendalną.
"Obawiamy się, że cała ta gra jest sprowadzana do tego, żeby zabrać subwencję Prawu i Sprawiedliwości. Żeby uderzyć w PiS (...), żeby odebrać pieniądze na funkcjonowanie opozycji, a więc te działania, jeżeli takie będą, nie mają nic wspólnego z zasadami, z regułami demokracji. Są wyrazem polityki zemsty, jaką prowadzi koalicja 13 grudnia" - powiedział Błaszczak pytany na wtorkowej konferencji prasowej o ewentualność utraty subwencji przez PiS.
Szef klubu PiS mówił, że odebranie subwencji miałoby się odbyć "na podstawie takiej, że parlamentarzyści, kandydaci PiS są aktywni w zabieganiu o to, by w swoich okręgach wyborczych były dostarczane np. samochody gaśnicze do OSP, żeby koła gospodyń wiejskich otrzymywały wsparcie rządowe".
Według niego, od wielu lat zawsze tak było, iż posłowie starali się wspierać organizacje społeczne w swoich okręgach wyborczych. "Tylko dziś w świetle takim, jaki rzuca na tę sprawę koalicja 13 grudnia, staje się to działaniem nielegalnym. W związku z tym jest taka próba siłowego wprowadzenia sprawy Funduszu Sprawiedliwości do katalogu właśnie tego typu spraw, które są oceniane przez Państwową Komisję Wyborczą" - powiedział.
Błaszczak dodał, że w ramach zespołu PiS "stop patowładzy" przeanalizowano aktywność kandydatów z list rządzącej koalicji. "Okazuje się, że możemy pokazać bardzo wiele przykładów zabiegów tych kandydatów o właśnie wsparcie dla organizacji społecznych w ich okręgach wyborczych" - przekonywał. "Można wskazać też bardzo wiele przykładów kandydatów w wyborach samorządowych z Platformy Obywatelskiej do sejmiku województwa mazowieckiego, którzy rozdawali bony na budowę dróg. A więc też wyczerpywali w ten sposób ten kanon dotyczący właśnie aktywności kandydatów czy też radnych w związku z tym, żeby wspierać swoje okręgi wyborcze" - powiedział szef klubu PiS.
Poseł PiS Zbigniew Bogucki wyraził nadzieję, że PKW "nie ulegnie naciskom rządzących". Przywoływał jednocześnie sprawozdanie biegłego rewidenta ze stycznia br., dotyczące finansowania kampanii PiS w wyborach parlamentarnych. "Ono nie budzi żadnych wątpliwości" - zapewnił. Bogucki zacytował też fragment sprawozdania mówiący, że nie stwierdzono naruszenia przepisów Kodeksu wyborczego.
Były członek PKW Dariusz Lasocki odnosząc się do przełożenia terminu posiedzenia PKW, zastanawiał się "dlaczego i na co czeka PKW w swoich działaniach, które powinny być oparte o przepisy prawa, a także o bogate orzecznictwo". Pytał też, dlaczego PKW czekała tak długo z decyzją i czy nie mamy do czynienia z naciskami prokuratora generalnego oraz prokuratury krajowej. "Wyrażam nadzieję, jako były członek Państwowej Komisji Wyborczej, że PKW będzie działać na mocy prawa i w granicach prawa" - dodał Lasocki.
Każdy komitet wyborczy, który wziął udział w wyborach parlamentarnych, musiał przedstawić Państwowej Komisji Wyborczej sprawozdanie finansowe z kampanii wyborczej. PKW może przyjąć sprawozdanie finansowe bez zastrzeżeń, ze wskazaniem uchybień albo je odrzucić. Konsekwencją odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego może być strata do 75 proc. dotacji podmiotowej, którą partia otrzymuje w związku ze zdobytymi mandatami oraz subwencji - także maksymalnie do 75 proc. jej wysokości. (PAP)
rbk/ mok/