Politolog: możliwe jest zatrzymanie obozów radykalnie antyunijnych
Według sondażu exit poll lewicowy Nowy Front Ludowy wygrał drugą turę przyspieszonych wyborów parlamentarnych we Francji, zdobywając od 181 do 215 mandatów. Obóz prezydenta Emmanuela Macrona zajmie 150-180 miejsc, a skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe 120-150 miejsc. Badanie przeprowadzono dla telewizji TF1.
Zdaniem prof. Konarskiego takiego rezultatu wyborów we Francji należało się spodziewać już po ogłoszeniu rekordowej frekwencji w trakcie głosowania. Jego zdaniem to sytuacja analogiczna do wyborów parlamentarnych, które odbyły się w 2023 r. w Polsce - zmobilizowany został elektorat o charakterze antynacjonalistycznym.
„Wynik wyborów we Francji może mieć znaczenie symboliczne. To pokazuje, że przy mobilizacji opinii publicznej możliwe jest zatrzymanie ambicji obozów radykalnie antyunijnych, mimo tego, iż mówi się wiele o kryzysie w Unii Europejskiej, z którym oczywiście mamy do czynienia (…) Być może to, co stało się we Francji, będzie istotnym czynnikiem, aby odnowić lub rozwinąć europejską solidarność” – ocenił prof. Konarski.
Dostrzegł na to szansę w kontekście toczącej się na terenie Ukrainy wojny z Rosją. Jak mówił politolog, w UE jest ona postrzegana jako zagrożenie dla wspólnoty europejskiej. W związku z tym - dodał - w krajach członkowskich większy nacisk może zostać położony na stronnictwa, które nie negują „pryncypiów europejskiej integracji”.
Prof. Konarski zauważył, że przedwyborcze sondaże dawały Zjednoczeniu Narodowemu zwycięstwo. Mimo dużo gorszego wyniku - jak mówił - prognozowanego przez exit poll, partia, której najbardziej rozpoznawalną liderką jest Marine Le Pen, będzie silną opozycją wobec przyszłego francuskiego rządu.
„System wyborczy we Francji premiuje zawieranie sojuszy. Tym, co może być swego rodzaju szansą na przejęcie przez tę partię władzy we Francji, będzie złagodzenie postulatów, aby zdobyć potencjalnych sojuszników. Bez tego obóz radykalny nie będzie wystarczająco silny, aby nie tyle wygrać wybory, co sprawować władzę” – podkreślił prof. Konarski.
Macron rozwiązał parlament i ogłosił przyspieszone wybory po tym, jak Zjednoczenie Narodowe wygrało w kraju głosowanie do Parlamentu Europejskiego. W ocenie politologa niewiele ryzykował osobiście, ponieważ przed nim jeszcze trzy lata w roli prezydenta. W związku z tym - ocenił - nawet w przypadku zwycięstwa radykalnej prawicy miałby w ręku narzędzia, aby blokować jej inicjatywy.
„Francuskie doświadczenie w tej kwestii jest pozytywne. Kohabitacja to tam po prostu jeden ze sposobów na funkcjonowania państwa, który nie narusza jego fundamentów. (…) To dowód na to, że to wysoka kultura polityczna” – dodał prof. Konarski.
Przypomniał, że w przeszłości chociażby prezydent Francois Mitterrand kohabitował z rządem Jacquesa Chiraca.(PAP)
pato/ agz/