Prof. Jarosław Kuisz, redaktor naczelny "Kultury Liberalnej", analityk polityki i historyk prawa z UW, związany z paryskim CNS ocenił w rozmowie z PAP, że o zwycięstwie sojuszu partii lewicowych, tworzących NFP, zadecydowała m.in. wysoka partycypacja społeczna. Zwrócił uwagę, że frekwencja była prawie o 10 proc. wyższa niż w pierwszej turze.

„To ogromne zwycięstwo demokracji, której broniono ze strachu” - powiedział. „Ewidentnie lewica dostała premię za zjednoczenie. Dowiedzieliśmy się czegoś bardzo ważnego, że ta mobilizacja po lewej stronie przeciw skrajnej prawicy zadziałała” – zaznaczył.

Ocenił, że wyniki niedzielnych wyborów we Francji są pełne paradoksów. Po pierwsze, niespodziewanie wygrał sojusz partii lewicowych. Po drugie, obóz Macrona uzyskał lepszy wynik niż przewidywały sondaże, ale mimo to stracił posłów. Po trzecie, Zjednoczenie Narodowe (RN) odniosło duży sukces, ale jednocześnie wprowadzi mniej przedstawicieli do Zgromadzenia Narodowego, niż się spodziewało.

Według eksperta słabszy wynik RN to również efekt ostatnich materiałów kompromitujących kandydatów tego ugrupowania. Do mediów zaczęły docierać kontrowersyjne wypowiedzi i zdjęcia potencjalnych posłów, jak np. Ludivine Daoudi, która w mediach społecznościowych pozowała w czapce podoficera Luftwaffe ze swastyką.

„Okazywało się, że doły RN to po prostu rasiści, których góra pudruje. Gdyby ta kampania była dłuższa, to z całą pewnością tych kompromitujących materiałów byłoby o wiele więcej i okazałoby się, że RN po prostu spaja ksenofobia” – powiedział. W jego opinii prezydent Emmanuel Macron popełnił błąd, tak szybko ogłaszając wybory.

Według redaktora naczelnego "Kultury Liberalnej" sojusz partii lewicowych będzie jednak niestabilny i niewykluczone, że dojdzie w nim do rozłamów.

„Do parlamentu wszedł były prezydent Francois Hollande, jest to człowiek umiarkowany centrowy, którego stanowisko wobec Rosji i Ukrainy jest jednoznaczne. To on zablokował sprzedaż Mistrali (okręty desantowe) dla Rosji (w 2014 r.) Teraz on ma współpracować z kandydatami LFI (La France insoumise) - (partii - PAP) która potrafi mieć wypowiedzi radykalnie skrajne, w której też nie brakowało fascynacji Putinem” - zaznaczył.

Pytany o dalsze kroki Emmanuela Macrona w reakcji na wyniki tych wyborów, odparł, że spodziewa się powołania rządu technicznego. Natomiast prezydent Francji „jest przegranym tej całej układanki”.

„Skrajna prawica nie wygrała, ale to jeszcze nie oznacza, że przez najbliższy rok we Francji będą stabilne rządy. To wydaje mi się zupełną mrzonką. To będzie parlamentarny chaos. Przez część kampanii skrajna lewica była przez Macrona traktowana na równi ze skrajną prawicą, to nie jest most do dialogu” – zauważył prof. Jarosław Kuisz.

Według prognoz exit poll sojusz partii lewicowych - Nowy Front Narodowy (NFP) uzyskał najwięcej miejsc w drugiej turze wyborów parlamentarnych we Francji - pomiędzy 181 i 215. Nie ma jednak większości bezwzględnej, wynoszącej 289 mandatów.

Na drugim miejscu według prognoz podanych przez telewizję TF1 jest obóz polityczny prezydenta Emmanuela Macrona, który może liczyć na 150-180 mandatów. Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe zgodnie z tymi prognozami otrzymało 120-150 miejsc w parlamencie. (PAP)

autor: Wiktor Dziarmaga

wdz/ amac/