Nicole Scherzinger opowiedziała o warunkach pracy w zespole Pussycat Dolls. „W naszym harmonogramie nie było miejsca na sen”
Na początku tego wieku Pussycat Dolls należał do najpopularniejszych formacji amerykańskiej sceny muzycznej. Choć charyzmatyczny girlsband triumfował na listach przebojów i w zestawieniach artystów z największą liczbą sprzedanych albumów, wiosną 2010 roku nieoczekiwanie zakończył karierę. Jako oficjalny powód rozpadu grupy podano „trudne do pogodzenia różnice charakterów” jego członkiń. Plotki głosiły, że wokalistki były ze sobą mocno skłócone, co na pewnym etapie uniemożliwiło im dalszą współpracę.
Dyskusje na temat konfliktów personalnych w zespole rozgorzały na nowo jesienią 2017 roku, gdy Chrystal Neria, piosenkarka i modelka występująca w Pussycat Dolls pod pseudonimem Kaya Jones, zamieściła w mediach społecznościowych kontrowersyjny post. „Nie należałam do żeńskiego zespołu. Należałam do kręgu prostytutek. Och, przy okazji śpiewałyśmy i byłyśmy sławne. Ci, do których należałyśmy, zarabiali na nas krocie” – napisała artystka.
Rok temu Jones zdobyła się na kolejne szokujące wyznanie. Gwiazda ujawniła wówczas, że zmuszono ją do poddania się aborcji. „Powiedziano mi, żebym się tego pozbyła. Uległam presji, bo nie chciałam stracić pracy. Mówili nam, że jeśli któraś zajdzie w ciążę, wyleci z zespołu” – wyznała Jones podczas szeroko komentowanego występu w programie „Tucker Carlson Today”. Zabiegowi poddała się „w przerwie między próbami”. „Kiedy pojechałyśmy na koncert do Las Vegas, dostałam krwotoku. Usłyszałam tylko, że wyglądam strasznie grubo” – wyznała piosenkarka.
O fatalnych warunkach pracy w zespole opowiedziała tymczasem jego niegdysiejsza liderka Nicole Scherzinger. Rozmawiając z „The Sunday Times” 46-letnia wokalistka lata spędzone w zespole określiła jako „głęboko przytłaczające doświadczenie”. „To był niesamowicie trudny czas. Żyłam w ciągłym stresie i walczyłam z własnymi demonami. W naszym harmonogramie nie było miejsca na sen. Szczerze mówiąc, to był przepis na katastrofę” – wspomina Scherzinger. Artystka zaznaczyła, że wraz z koleżankami z formacji były zmuszane do tytanicznej pracy. „Panowała tam zasada: niech trenują, dopóki nie zemdleją z wycieńczenia. Zawsze miałam kłopoty ze snem, a to tylko je nasiliło. Na szczęście branża się zmieniła. W dzisiejszych czasach to byłoby nie do pomyślenia” – podkreśliła wokalistka. (PAP Life)
iwo/moc/